George R.R. Martin doprowadza wielu swoich fanów do furii, wciąż nie publikując dwóch ostatnich tomów jego epickiej sagi „Pieśń lodu i ogniu”. Niemniej nawet pomimo tego faktu, warto sięgnąć po wydane dotychczas tomy. Nie tylko znacznie rozbudowują one świat Westeros, nie tylko pokazują inne oblicze znanych nam bohaterów, ale też prezentują zupełnie nieznane fakty – dość znacznie odbiegające od tych, które zostały ukazane w serialu.
OSTRZEŻENIE: CAŁY ARTYKUŁ PEŁEN JEST SPOILERÓW.
Dlaczego fan „Gry o tron” powinien sięgnąć po „Pieśń lodu i ognia” Geroge’a R.R. Martina?
1. Bo Catelyn Stark wcale nie umarła
No dobra, to trochę nieprawda. Umarła, ale została wskrzeszona przez Berica Dondarriona i teraz krąży po Westeros jako przywódczyni Bractwa bez Chorągwi, mszcząc się na mordercach swoich dzieci. Nie jest zbyt rozmowna, ale wiecie, jak to jest. Z poderżniętym gardłem ciężko się mówi.
Niby po śmierci i zmartwychwstaniu Catelyn stała się bardziej okrutna (co podkreśla jej nowe imię: Pani Kamienne Serce), ale ja osobiście taką ją wolę. Niech drżą wrogowie Starków, bo z kości Robba i Neda powstała Pani Kamienne Serce, erynia pełna gniewu i łaknąca sprawiedliwości!*
2. Bo Daenerys nie jest jedynym żyjącym Targaryenem, który może się ubiegać o koronę
I nie, nie mam tu na myśli jej uroczego brata, jako że ten „złoty chłopiec” poważnie zaniemógł pod koniec pierwszego tomu sagi.
W książce Tyrion Lanister, uciekając z Westeros, rzeczywiście trafia na służbę Targaryenów, aczkolwiek nie do Daenerys, lecz do cudownie ocalałego Aegona VI Tageryena. Ma on grupę wiernych i oddanych ludzi, którzy kryją go przed światem i, by ukryć jego tożsamość, tytułują go „Młodym Gryfem”. Pod koniec drugiego tomu „Tańca ze smokami” dobija on z armią wiernych mu ludzi do Westeros…
3. Bo „Król za murem” wcale nie umarł w płomieniach…
…i był znacznie ciekawszą postacią niż filmowy Mance Rayder. Po pierwsze był nie tylko dezerterem z nocnej straży, ale też bardem, który nieraz przekraczał legendarny północny mur, potrafił wcielać się różnych ludzi i jakby nigdy nic wędrować po Westeros.
W serialu Mance Rayder zginął w płomieniach, zaś w sadze… jedynie tak się wydawało. John Snow wykorzystał jeszcze „Króla zza muru” po jego rzekomej śmierci… ale to już zupełnie inna, dramatyczna, historia.
4. Bo Zimnoręki…
W jaki sposób Bran dotarł do schronienia Dzieci Lasu ulokowanego daleko, daleko na północy? No w serialu po prostu dotarł 😉
Za to w sadze była ta żmudna i długa wyprawa, która nigdy by się nie powiodła, gdyby nie jego przewodnik za murem. Nikt nie wie, kim dokładnie jest Zimnoręki. Nosi czarny płaszcz, co każe nam przypuszczać, że należał niegdyś do Nocnej Strażą. Jego twarz zakryta jest szalem, zza którego wydobywa się niski, nieludzki głos. Gdy Zimnoręki mówi… z jego ust nie wydobywa się para. W sumie niewiele wskazuje na to, by oddychał. Jego przezwisko też nie wzięło się znikąd: jego ciało jest lodowate. Można przypuszczać, że jest on nieumarłym, ale czemu nie stał się Białym Wędrowcem? Czy ma coś wspólnego z zaginionym za murem Benjenem Starkiem?
5. Bo już w drugim tomie sagi Daenerys miała wizje, które dotyczą końca tej historii
W serialu Daenerys co prawda weszła do „Domu Nieśmiertelnych”, ale jedyne, co tam napotkała to zdradę, podstęp i nieudany zamach na swoje życie.
W książce jednak zanim życie Khaleesi zostało zagrożone, doświadczyła ona wizji zarówno dotyczącą jej przeszłości, jak i poznała przepowiednię dotyczącą jej przyszłości.
Prawdopodobnie jej wypełnienie będzie największym zwrotem akcji w ostatnim sezonie serialowej „Gry o Tron”.
Wymienione przeze mnie powody, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jeśli chcecie poznać bardziej ludzkie oblicze Stanisa, dowiedzieć się dlaczego wskrzeszona Catelyn o mało nie powiesiła wiernej jej Brienne oraz dowiedzieć się, kim jest Grosik i jak sprawiła, że Tyrion zaczął jeździć na świni – pozostają Wam tylko książki.
Mikołaj Kołyszko
*Ach, lubię ten patos, gdy chce się ładnie powiedzieć o zwykłej ludzkiej potrzebie wypruwania flaków swoim wrogom.