10 lipca 1871 roku urodził się francuski pisarz Marcel Proust. Krytykowany za snobizm sam skazał się na towarzyską banicję, a po kilku latach pisania w odosobnieniu nie mógł znaleźć wydawcy. W końcu dzięki spadkowi sam wydał swój siedmiotomowy cykl, który dziś uważany jest za jedno z największych arcydzieł literatury XX wieku.
Choroba
Proust od dziecka chorował na astmę, pierwszy poważny atak przeżył w wieku 9 lat. Na dodatek była to rzadka odmiana astmy, przez co potrzebował szczególnej opieki, żeby kolejny napad nie okazał się śmiertelny. Wychowywany był w specjalnych warunkach, które ostatecznie mogły pogorszyć stan jego zdrowia. Chcąc odciąć go od kontrowersyjnych metod leczenia, ojciec wysłał go do wojska. Jednak przez astmę pisarz musiał przerwać służbę we francuskiej armii, którą odbywał w latach 1889–1890.
Salony
Proust był niezwykle towarzyską osobą. Pochodził z bogatej rodziny, dzięki swojej charyzmie i poczuciu humoru już w młodym wieku doskonale radził sobie na paryskich salonach. Mimo że cenił sobie przyjaciół z młodości, to wielu z nich odwróciło się od niego i zaczęło uważać go za snoba. Najprawdopodobniej obserwacje poczynione podczas oficjalnych kolacji i bankietów stały się dla niego inspiracją do napisania siedmiotomowego cyklu „W poszukiwaniu straconego czasu”.
Homoseksualizm
W maju 2016 roku na licytację w londyńskim domu aukcyjnym Sotheby’s trafiło 120 różnych pamiątek po Marcelu Prouście. Wśród nich niepublikowane wcześniej listy, z których jednoznacznie wynika, że pisarz był homoseksualistą. W jednym z nich, adresowanym do kompozytora Reynaldo Hahna, wieloletniego kochanka, Proust pisał, że kocha go niemal tak mocno jak matkę. Wśród listów jest też kilka wymienionych z Lucienem Daudetem, który był drugim kochankiem Prousta.
Spadek i izolacja
Swoją pierwszą powieść Proust wydał w 1896 roku, jednak została ona przyjęta przez paryską inteligencję z dużą rezerwą – nie wróżono mu kariery literackiej. Wydawałoby się, że wielkie znajomości i nieprzeciętna ogłada pozwolą Proustowi osiągnąć oszałamiający sukces. Wszystko zawaliło się jednak po śmierci ojca w 1903 roku i matki w 1905 roku. Ze śmiercią tej drugiej wiązał się największy szok, ponieważ Proust obsesyjnie kochał matkę, co wielokrotnie podkreślał w swoich listach. W spadku otrzymał równowartość dzisiejszych sześciu milionów dolarów. Do śmierci rodziców mieszkał z nimi pod jednym dachem. Odziedziczone pieniądze pozwoliły mu na dostatnie życie bez konieczności pracy. Pisarz wynajął ogromne mieszkanie, zdecydowanie za duże na potrzeby jednej osoby. Ograniczył do minimum kontakty towarzyskie, zamknął się w jednym z pokoi i w odosobnieniu poświęcił się pisaniu swoich powieści.
Dzieło życia
Cykl Prousta napisany w ciągu siedmiu lat odosobnienia można nazwać dziełem życia. Poza debiutem z 1896 roku i siedmioma tomami „W poszukiwaniu straconego czasu” pisarz nie napisał praktycznie nic. Po jego śmierci ukazał się nietłumaczony dotąd na polski zbiór tekstów, pisana w latach 1895–1905 nieukończona powieść „Jan Santeuil” oraz kilka opowiadań.
„W poszukiwaniu straconego czasu”
Początkowo nikt nie chciał wydać pierwszego tomu cyklu – „W stronę Swanna”. Nieznany nikomu autor, po latach spędzonych w samotności uznany za dziwaka, debiutujący po czterdziestym roku życia szukał oficyny, która opublikuje siedem tomów jego prozy. Ponadto forma i styl powieści Prousta spotkały się pierwotnie z ogromną krytyką. Nawet bliscy znajomi (w tym wybitny francuski pisarz Andre Gide) przekonywali go, by nie kompromitował się wydaniem książki. Ostatecznie pisarz postanowił sam sfinansować publikację swoich powieści, mimo że takie zabiegi były bardzo źle odbierane przez środowisko. Pod swoje skrzydła przygarnęło go niewielkie wydawnictwo. Grube ryby szybko zrozumiały, jak dużym błędem było odsyłanie Prousta z kwitkiem.
Kupowanie recenzji
W 2017 roku dziennik „The Guardian” opublikował artykuł o odkrytych po latach listach Marcela Prousta. Wynika z nich, że pisarz płacił za pochlebne recenzje pierwszego tomu „W poszukiwaniu straconego czasu”. Za równowartość dzisiejszych 900 funtów w dzienniku „Le Figaro” miał ukazać się tekst napisany według wskazówek Prousta, oczywiście pochlebny. I to na pierwszej stronie!
Odosobnienie i śmierć
Mimo że Proust odciął się od ludzi i podczas pisania „W poszukiwaniu straconego czasu” większość czasu spędzał w domu, to zdarzało mu się wychodzić ze swojej pustelni. Jednak astma znów dała o sobie znać. Ostatnie trzy lata życia Proust spędził w łóżku. Zmarł w wieku 51 lat i został pochowany na paryskim cmentarzu Père-Lachaise, dokąd obecnie pielgrzymują miłośnicy jego prozy. Dwóch ostatnich tomów („Nie ma Albertyny” i „Czas odnaleziony”) nie udało mu się skończyć. Ukazały się po śmierci pisarza po naniesieniu korekt przez jego brata.
Hitler i palenie książek
10 maja 1933 roku w centrum Berlina zapłonęły wielkie ogniska. Koło północy rozpoczęła się akcja niszczenia książek, które zostały uznane przez nowo wybrane władze za niegodne. Wśród setek tysięcy egzemplarzy spalonych przez hitlerowców w stolicy i kilkudziesięciu innych miastach znalazły się książki Marcela Prousta. Pisarz był homoseksualistą pochodzenia żydowskiego i pisał w awangardowy sposób – to spowodowało, że reżim Hitlera zdecydował o zniszczeniu jego dzieł.
Proust prowadzący życie bez zobowiązań, ustawiony finansowo dzięki rodzicom, a w końcu osamotniony i na granicy szaleństwa sam doprowadził do wydania swojej książki. Dziś z perspektywy czasu można zaryzykować stwierdzenie, że Proust był jednym z prekursorów self publishingu. W nie do końca uczciwy, aczkolwiek pomysłowy sposób potrafił także wypromować swoją powieść. Ciekawe jak poradziłby sobie współcześnie, mając do dyspozycji również media społecznościowe.
zdjęcie główne: flickr.com / Urban Isthmus / licencja Attribution 2.0 Generic (CC BY 2.0)