W ostatniej odsłonie wakacyjnego przewodnika literackiego przenosimy się poza tradycyjną mapę znaną z podręczników i atlasów geograficznych. Doświadczamy spotkań trzeciego stopnia, przemierzamy niekończące się przestrzenie kosmiczne, poznajemy obce cywilizacje i zwiedzamy odległe planety. Po drodze czekają na nas zjawiska paranormalne, anomalie pogodowe, zaskakujące i niebezpieczne spotkania z kosmitami. Pierwsza część literackiej wyprawy poza mapę zdominowana jest przez pisarzy, którzy w sposób niezwykle ambitny podchodzili (lub nadal podchodzą) do opisywania relacji człowieka z obcymi i sztuczną inteligencją. Podnoszą poprzeczkę swoim kolegom po fachu i udowadniają, że książki science-fiction mogą być równie wartościowe, jak te silnie osadzone w naszej codzienności.
Pozaziemską przygodę zaczynamy od polskich autorów. Z racji niedawnej premiery biografii na pierwszy ogień idzie Stanisław Lem. Niewątpliwie krakowski pisarz był, jest i jeszcze długo będzie najmocniejszym polskim akcentem na światowej scenie science-fiction. Już same statystyki wprawiają w zawrót głowy. Jego książki sprzedały się na świecie w ponad trzydziestu milionach egzemplarzy. W samej Polsce, w przeciągu ostatnich dziesięciu lat, książki Lema rozeszły się w nakładzie przeszło miliona sztuk i nadal drukowane są ich reedycje. Popularności autorowi dodają chociażby celebrowane co roku w rodzinnym mieście urodziny czy seria koszulek łódzkiej firmy Pan Tu Nie Stał (stworzona w hołdzie pisarzowi), które przyczyniają się do tego, by szybko o nim nie zapomniano.
Pomysły pojawiające się na kartach powieści Lema wydają się z perspektywy czasu prorocze..Krakowski pisarz przewidział wiele współczesnych rozwiązań technologicznych. Sztandarowym i najczęściej przytaczanym przykładem jest fragment „Powrotu z gwiazd”, w którym opisał działanie mechanizmu znanego współcześnie jako czytnik ebooków.
Lem, Powrót z gwiazd.
Trochę dziwnie przeczytać to na Kindlu.. #futureisnow pic.twitter.com/4bdWroEVBt— anna wittenberg (@annawitten) May 20, 2016
Geniusz Lema polegał głównie na tym, że nie miał wykształcenia technicznego. Większość pomysłów narodziła się w jego głowie na podstawie analizy danych zaczerpniętych z literatury, prasy, telewizji, rozmów z uczonymi oraz śledzenia naukowych trendów. Poza tym miał bardzo dobry zmysł socjologiczny – dzięki temu również niektóre jego prognozy społeczne mają swoje odzwierciedlenie we współczesnej rzeczywistości. Kto wie, może za kilka lat odkryjemy kolejne trafne proroctwa Lema, które dziś wydają się być niemożliwe do spełnienia?
Jego najgłośniejszą książką jest „Solaris”, w której główny bohater, psycholog Kris Kelvin, leci na tytułową planetę, gdzie doświadcza spotkania z obcą formą inteligencji – tajemniczym cytoplazmatycznym oceanem. Ponadto doświadcza paranormalnych wizji, spotyka swoją żonę, która na ziemi targnęła się na swoje życie, a naukowcy wokół niego zachowują się jakby byli obłąkani. Kelvin traci rozeznanie w tym, co jest realne, a co jest wytworem jego wyobraźni. Mimo usilnych starań nie jest w stanie w żaden sposób zbadać i opisać myślącego oceanu. Dopada go także świadomość, że nie jest w stanie wyrwać się więziom, jakie łączą go z Ziemią. Powszechnie uznaje się, że obca forma inteligencji przedstawiona przez Lema jest jedną z najlepszych, jakie kiedykolwiek pojawiły się na kartach powieści science-fiction.
Lem zyskał tak wielkie uznanie, że jego nazwiskiem została nazwana jedna z planetoid z głównego pasa asteroid okrążających Słońce. Również pierwszy polski satelita, wystrzelony 21 listopada 2013 roku nazwany został na cześć wybitnego pisarza Jego książki doczekały się również wielu wysokobudżetowych adaptacji. W 2002 roku ukazał się film „Solaris” w reżyserii Stevena Soderbergha, z Georgem Clooney’em w roli głównej. 30 lat wcześniej na ekranach kin wyświetlany był „Solaris” radzieckiej produkcji, w reżyserii Adrieja Tarkowskiego. O adaptacjach filmowych prozy Lema ponownie stało się głośno w 2013 roku, gdy światło dzienne ujrzał „Kongres” Ariego Folmana, zrealizowany na podstawie „Kongresu futurologicznego”.
Jacek Dukaj – następca Lema?
Kolejnego pisarza łączy z Lemem bardzo wiele, i nie chodzi tylko o gatunek i tematykę, wokół których krążą ich dzieła. Zarówno Lem, jak i przywołany tu Jacek Dukaj, z wielką dbałością podchodzą do tworzenia fikcyjnego świata przedstawionego, często opartego na konkretnym systemie prawnym, posiadającego swoją wyrobioną terminologię, geografię, a nawet grawitację. Szczególną rolę w ich książkach odgrywa także język, obaj pisarze znani są z tworzenia neologizmów i skomplikowanych terminów, naśladujących styl naukowy. Wyraźnie różni ich wiek, a co za tym idzie, czas powstawania powieści, Dukaj jest zdecydowanie lepiej zaznajomiony ze współczesnym społeczeństwem, mechanizmami, które panują w naszej przestrzeni zarówno publicznej, jak i wirtualnej. Nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ pod koniec XXI wieku nastąpił największy skok technologiczny istotny dla drogi, jaką podąża fantastyka naukowa.
Dukaj w swoich książkach podejmuje tematy niejasnej, niebezpiecznej przyszłości, postpamięci, biomechaniki, ludzkiej świadomości i podświadomości oraz konfliktów na linii człowiek-maszyna. Na początek przygody z jego twórczością najlepszy będzie zbiór opowiadań „W kraju niewiernych”, w którym autor daje popis swoich możliwości literackich, prezentuje bogaty zasób słownictwa, a co najważniejsze różnorodnych, mniej i bardziej brutalnych, wizji przyszłości. W tomie znajduje się opowiadanie „Ziemia Chrystusa”, w którym ludzie znajdują sposób na przemieszczanie się między alternatywnymi wersjami naszej codzienności na Ziemi. Z czasem mieszkańcy różnych wariantów naszej planety zaczynają ze sobą rywalizować. Kolejnym godnym uwagi opowiadaniem w tomie jest „Katedra”, któremu animowana adaptacja w reżyserii Tomka Bagińskiego, nominowana do Oscara, przyniosła ogromną popularność. Warto oglądanie krótkometrażowej produkcji poprzedzić lekturą opowiadania. Do tytułowej świątyni, wzniesionej z żywokrystu na cześć Izmira, przybywa ksiądz Lavone w celu potwierdzenia cudów, jakie rzekomo mają miejsce w jej wnętrzu. „Katedra” jest trudna w odbiorze, głównie przez język, jakim posługuje się Dukaj – pełno tu terminów, które na co dzień nie funkcjonują w naszym języku.
„Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”
Przy okazji wspominania Stanisława Lema nie można nie wspomnieć Philipa K. Dicka, ponieważ obu panów łączy nie tylko literatura. Obaj pisarze wielokrotnie byli ze sobą porównywani w kontekście podobnej tematyki tworzonych książek, poruszanych kwestii i futurologicznych wizji zawartych w swoich utworach. Co jednak ważniejsze, Dick był przekonany, że Lem to tak naprawdę szeroko zakrojony projekt radzieckiego wywiadu. Uzależniony od leków, alkoholu i narkotyków Dick argumentował swoją paranoiczną tezę różnorodnością tematyczną prozy Stanisława Lema, podejrzeniem ukrytych w niej przekazów oraz słowiańskim pochodzeniem pisarza. Dick oskarżał polskiego pisarza o współpracę z KGB i szerzenie radzieckiej propagandy, Był święcie przekonany o swojej racji – w sprawie Lema kontaktował się nawet z amerykańskimi służbami specjalnymi.
Co zaś tyczy się samej twórczości Dicka trzeba przyznać, że w monumentalny sposób przyczynił się do rozwoju gatunku science fiction i utarł ścieżki dla swoich kontynuatorów i adaptatorów. Mimo ogromnego talentu pisarz osiągnął stabilność finansową dopiero u schyłku życia – największą popularność przyniosły mu powieści „Człowiek z Wysokiego Zamku” i „Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?”. Na podstawie drugiej z nich, w 1982 roku, nakręcony został kultowy film „Blade runner” w reżyserii Ridleya Scotta. W październiku 2017 roku na ekrany kin na całym świecie ma trafić długo wyczekiwana kontynuacja – „Blade runner 2049” w reżyserii Denisa Villeneuve’a, a w roli Ricka Deckarda ponownie ma wystąpić Harrison Ford.
„Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?” to post-apokaliptyczna opowieść o koegzystencji robotów i ludzi na Ziemi, gdzie społeczeństwo trapione konsekwencjami konfliktów nuklearnych zostało podzielone na kategorie. Ludzie gorszej kasty poddawani są sterylizacji i mają zakaz emigracji. Dick przedstawił jeden dzień z życia Ricka Deckarda, który poluje na organiczne androidy uciekające z innych planet po zabiciu swojego ziemskiego właściciela. Książka szybko stała się bestsellerem, a dzięki fantastycznej ekranizacji osiągnęła status legendarnej powieści science fiction, do której pisząc książkę w podobnej konwencji, trudno się nie odwoływać.
Frank Herbert – gigant fantastyki
Frank Herbert to największe nazwisko w tym towarzystwie. Amerykański pisarz uznawany jest za jednego z pionierów światowej fantastyki naukowej. Doceniany był przede wszystkim za to, że w każdej swojej książce poruszał ważne tematy egzystencjalne, podejmował wątki polityczne, ekologiczne, filozoficzne, a nawet metafizyczne. Na karty książek przelewał doświadczenie ze swojego bogatego życia, w czasie którego zajmował się dziennikarstwem, służbą w marynarce wojennej, techniką filmową oraz degustacją wina i poławianiem małż. Na dodatek miał ukończone studia biologiczne, dlatego jego powieści obfitowały w soczyste opisy natury i mechanizmów przyrody.
Jego najbardziej znany cykl otwiera książka „Diuna”, która ukazała się w 1965 roku. Ostatecznie na serię „Kroniki Diuny” złożyło się kilkanaście opasłych tomów, jednak tylko sześć jest autorstwa Herberta – resztę napisali jego syn Brian, spadkobierca i kontynuator myśli ojca, oraz pisarz Kevin J. Anderson. Istnieją dwie propozycje poznawania świata Diuny, jedna chronologiczna, według daty publikacji poszczególnych części, druga zaś oparta o bieg wydarzeń uniwersum. Fabuła niektórych książek napisanych po śmierci Herberta rozgrywa się chronologicznie przed oryginalną sagą. Druga ścieżka jest o tyle ryzykowna, że może odebrać przyjemność poznawania wątków, które duet Herbert i Anderson rozwinęli bardziej szczegółowo od ich oryginalnego twórcy. Za swoją pracę Herbert był wielokrotnie nagradzany najważniejszymi nagrodami świata fantasy i science-fiction – na swoim koncie miał między innymi statuetki Nebuli i Hugo. Na podstawie jego prozy powstały liczne miniseriale, gry komputerowe, planszowe i adaptacje filmowe, z ekranizacją w reżyserii Davida Lyncha na czele.
Cykl rozpoczynaj „Diuna” – na tytułowej, pustynnej planecie Diunie (Arrakis) znajduje się potężne źródło melanżu, jednego z najcenniejszych surowców dostępnych w uniwersum. Wytwarzany on jest dzięki żyjącym w piaskach pustyni czerwiom. Prawowici lennicy Diuny, Atrydzi, zostają ofiarami przewrotu dokonanego przez Harkonnenów. Ich przywódca w niekontrolowany sposób eksploatuje złoża melanżu, dzięki czemu rośnie w siłę. Wraz z pomocą koczowniczych Fremenów Atrydzi próbują przywrócić ład na planecie przejętej przez wojska imperialne. W sadze Herberta zarówno w warstwie fabularnej, jak i nomenklaturze wyraźne są nawiązania zarówno do zachodniej kultury i mitologii, jak i filozofii Wschodu oraz islamu. Nawiązania do tradycji arabskiej silnie widoczne są w opisach ludności zamieszkującej pustynne odludzia Diuny. Herbert przetarł szlaki wszystkim późniejszym autorom ambitnej literatury fantastycznonaukowej.
Czy Cixin Liu dorówna największym?
Ryzykowne może wydawać się umieszczanie obok takich pisarzy jak Lem czy Dick nazwiska chińskiego autora Cixin Liu, który polskim czytelnikom nie jest jeszcze szerzej znany. Głównym powodem tego wyboru jest porównywanie przez krytyków jego bestsellerowej trylogii „Wspomnienie o przeszłości Ziemi” do „Diuny” Franka Herberta. Jest to najgłośniejszy literacki fenomen chińskiej literatury od czasu sukcesu Mo Yana. Liu za pierwszy tom serii został uhonorowany amerykańską nagrodą Hugo dla najlepszej powieści fantastycznej w 2015 roku. „Problem trzech ciał” szturmem podbił światowy rynek wydawniczy, a o książce wypowiadało się wielu znanych ludzi, między innymi były prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama.
Fabuła cyklu utkana jest wokół serii tajemniczych samobójstw dokonywanych przez wybitnych fizyków. Zbrodnie zgrywają się w czasie z odkryciem eksperymentu naukowego rozpoczętego jeszcze za czasów rządów Mao, który prowadzi do zagadkowej wirtualnej gry „Trzy ciała”. Jej najważniejszym celem jest ocalenie ludzkości przed oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc. Szybko okazuje się, że świat gry wcale nie jest wirtualny. W konsekwencji działań mających odkryć wszystkie tajemnice dochodzi do kontaktu ludzi z przybyszami z obcej cywilizacji Trisolaran, którzy dzięki zaawansowanej technologii, wyprzedzającej o setki lat tę dostępną na Ziemi, są w stanie kontrolować i spowalniać rozwój na naszej planecie.
Dużym atutem pisarza jest wykształcenie. Cixin Liu posiada tytuł inżyniera i może pochwalić się dużym doświadczeniem wyniesionym z wieloletniej pracy w elektrowni. Czy osiągnie taki sukces jak wyżej wymienieni pisarze? Na pewno do tego celu przybliżyłaby go wysokobudżetowa adaptacja filmowa.
Więcej nadprzyrodzonych doznań w kolejnej odsłonie pozaziemskiego przewodnika literackiego.