Nie wiem, czy to wiosna, czy nadmiar pracy. Ale mijają dni, tygodnie, a czytanie przestało być tak przyjemne jak zawsze. Dopadł mnie czytelniczy zastój i próbuję znaleźć najlepszy sposób, żeby z niego wybrnąć.
Zasadniczo mogę wyróżnić dwa rodzaje takiego czytelniczego kryzysu. Pierwszy to taki, kiedy nie czytam wcale. W swoim najpotężniejszym obliczu objawił mi się podczas studiów, kiedy całymi miesiącami zdarzało mi się nie tknąć książki (podręczniki się nie liczą). Drugi zastój wraca od czasu do czasu i nie jest to zupełna czytelnicza pustynia. Wręcz przeciwnie, jest to raczej choroba nadmiaru: czytam kilka książek na raz, ale w zasadzie żadna z tych lektur nie jest satysfakcjonująca. Z nadzieją, że będzie lepiej, sięgam po kolejną i kolejną, ale w nic nie mogę się wciągnąć, wszystko nudzi albo niecierpliwi.
Nie jest to pierwszy raz, kiedy przytrafia mi się coś takiego, więc nie pierwszy raz zmuszona jestem podjąć kroki zaradcze. Mam kilka sprawdzonych strategii, żeby taki czytelniczy dołek nie był zbyt dotkliwy i żeby przetrwać go bezboleśnie.
Książki, od których nie można się oderwać
Jeżeli nie mogę skoncentrować się na żadnej książce dłużej niż kilkanaście minut, potrzebuję takiej, która stworzona została do tego, aby nie można się było od niej oderwać całymi godzinami. Działają powieści, które wywołują silne emocje i w których dużo się dzieje. W moim przypadku idealnie nadają się do tego kryminały albo wyciskacze łez. Historie, których nie można odłożyć na później, bo ciekawość, co będzie dalej, jest zbyt silna.
Książki ulubione
Kiedy książki przestają mnie cieszyć, a zaczynają złościć, dobrze jest przypomnieć sobie, co tak bardzo kocham w czytaniu. A najbardziej kocham moje ulubione książki. Ulubione opowieści, akapity, rytm zdań, czasem znane niemal na pamięć słowa – to prawdziwe ukojenie dla skołatanego umysłu, zmęczonego poszukiwaniami dobrej lektury. Podobnie jak małe dzieci, które chcą słuchać swoich ukochanych historii w kółko od nowa, tak i ja od czasu do czasu ulegam takiej potrzebie. Nie zawsze doczytuję te książki do końca, czasem fragmenty wystarczają i dają tyle motywacji, ile trzeba, by wrócić na dobry czytelniczy szlak.
Mniej
Najczęściej czytam kilka książek jednocześnie. Dzięki temu mogę dopasować lekturę do swojego chwilowego nastroju czy okoliczności (inne rzeczy mam ochotę czytać w domu w ulubionym fotelu, inne w poczekalni u lekarza). Czasem jednak przesadzam i robi się tego po prostu za dużo. Ostatnio policzyłem, że w jeden weekend potrafię zapoznać się z kilkunastoma fabułami: różne seriale, filmy, komiksy i książki. Mózg wysiada – mówi Tomasz Kołodziejczak w wywiadzie z Agatą Napiórską („Jak oni pracują”). Doskonale go rozumiem – przeskakując między książkami, filmami, serialami, czasopismami, między papierem, telefonem, czytnikiem, tabletem i laptopem, łatwo jest przesadzić. Dysponujemy bardzo ograniczonymi zasobami uwagi. Kiedy rozdzielamy uwagę na zbyt wiele rzeczy na raz albo na zbyt wiele angażujących nas historii, może pojawić się poczucie przytłoczenia i zniechęcenia. Trudno w takich warunkach czerpać radość z kolejnego tekstu, niezależnie od jego jakości. Czytanie, zamiast sprawiać przyjemność, zaczyna męczyć.
Przy takim wyczerpaniu baterii najczęściej potrzebny mi jest porządny reset. Rezygnuję z dokończenia lektury zaczętych książek, niezależnie od tego, na jakim etapie jestem. Ewidentnie mi teraz nie służą. Zamiast nich, szukam na półkach albo w recenzjach czegoś, co wywołuje największą ekscytację, co ma szanse zainteresować mnie nowością i świeżością materiału. Zeruję liczniki i zaczynam od początku.
Sztuka odpuszczania
Czasami, kiedy nie chce nam się czytać, najlepiej jest po prostu… nie czytać.
Nawet najlepszy czytelnik czasem ma przerwę. Może aktualnie potrzeba czegoś innego – sportu, spacerów, spotkań z przyjaciółmi, seriali, filmów, muzyki. Nie warto się zmuszać do spędzania czasu z książką, jeżeli mamy ochotę na coś innego. Czytanie ma być przyjemnością, satysfakcją, a nie obowiązkiem. Nie musimy się spieszyć ani panikować: niemożliwe, żeby odechciało się nam na zawsze. Każdy czytelniczy zastój kiedyś minie. Prędzej czy później chęć czytania obudzi się w nas na nowo i kryzys odejdzie w zapomnienie.
Kasia Juszczak
O autorce
Z wykształcenia psycholożka, ale bez poczucia misji. Odpowiedzi na nurtujące egzystencjalne pytania szuka w książkach albo w oczach swojego kota. Z różnymi efektami. Prowadzi bloga o czytaniu Kasioteka, czasem cytuje ładne wiersze. Oprócz tego gotuje, podróżuje, koloruje.