Rzadko można spotkać recenzje, którym nie towarzyszą charakterystyczne gwiazdki (czy jakakolwiek inna graficzna ich reprezentacja). Tak jak mamy pięciogwiazdkowe hotele, tak i mamy pięciogwiazdkowe książki, filmy, płyty. Wielokrotnie to właśnie liczba gwiazdek, a nie słowa recenzenta determinują nasze zainteresowanie danym dziełem.
Użytkownicy Internetu coraz częściej nie tylko korzystają z gwiazdkowych recenzji, ale i sami stają się recenzentami. Oceniamy książki na stronach sklepów internetowych, po dokonaniu zakupów. Oceniamy na portalach, takich jak Lubimy Czytać, Biblionetka czy Goodreads. Często jednak robimy to automatycznie i trochę bezrefleksyjnie. Warto więc przez chwilę zastanowić się nad tym, jak oceniamy książki i po co to robimy.
Co oceniamy – przyjemność czytania czy wartość dzieła
Kiedy oceniamy książkę, to na najogólniejszym poziomie możemy to robić na dwa sposoby. Albo oceniamy subiektywne wrażenia, które towarzyszyły lekturze, albo wydajemy opinię na temat wartości danego dzieła.
Wyobraźmy sobie, że czytamy kryminał, trochę może i przewidywalny, ale sprawiający nam sporo radochy. Jak go ocenić? Na 9 gwiazdek, bo tak super się go czytało i nie mogliśmy się oderwać? Czy na 5, bo w sumie, mimo przyjemności, zdajemy sobie sprawę, że arcydzieło to to nie jest, bywają lepsze?
Albo inaczej: sięgamy po uznanego klasyka, np. „Mistrza i Małgorzatę”. I jakoś nie idzie nam to czytanie, w sumie wytrwaliśmy tylko dla zasady. Pewnie już kolejny raz do tej książki nie zajrzymy, ale przynajmniej możemy czuć zadowolenie, że już wiemy, o co cały hałas. I jak ocenimy? Klikniemy 10/10, bo przecież wiadomo, że to arcydzieło, wszyscy tak mówią? Czy zgodnie z naszym przeżyciem damy 4 gwiazdki, bo nasza przyjemność z lektury była znikoma?
Jak oceniamy – strategia portali książkowych
Podobną dwoistość możemy dostrzec, porównując systemy ocen na popularnych portalach książkowych. Posłużę się przykładem należącego do Amazona, międzynarodowego Goodreads i polskiego Lubimy Czytać. Obie strony oferują wiele funkcji. Można traktować je jako wyczerpujące katalogi książek, wykorzystywać do monitorowania przeczytanych lektur czy tworzenia sieci znajomości w oparciu o czytelnicze gusta. Mają wielu użytkowników i odwiedzających. Wyniki z tych stron pojawiają się wysoko w wyszukiwarkach. Dlatego zdecydowanie więcej osób ocenia książki na tych właśnie stronach niż gdziekolwiek indziej.
Jeżeli chodzi o ocenianie, Lubimy Czytać i Goodreads różnią się nie tylko skalą ocen, ale też ich interpretacją.
Na Goodreads każdą książkę możemy ocenić w skali od 1 do 5 gwiazdek. I tak:
1 – nie podobało mi się („did not like it”)
2 – książka była w porządku („it was ok”)
3 – podobała mi się („liked it”)
4 – bardzo mi się podobała („really liked it”)
5 – świetna lektura („it was amazing”)
Z kolei nasze polskie Lubimy Czytać proponuje taki sposób oceniania:
1 – beznadziejna
2 – bardzo słaba
3 – słaba
4 – może być
5 – przeciętna
6 – dobra
7 – bardzo dobra
8 – rewelacyjna
9 – wybitna
10 – arcydzieło
Widać wyraźnie, że na Goodreads oceniamy nasze osobiste doświadczenie lektury, a na Lubimy Czytać – wartość książki. Z punktu widzenia użytkownika, w zależności od osobistych preferencji, te różnice mogą ułatwiać lub utrudniać korzystanie z danego portalu.
Goodreads dodatkowo różnicuje tylko pozytywne oceny. Niezadowolenie z lektury możemy wyrazić tylko i wyłącznie za pomocą pojedynczej gwiazdki. Na Lubimy Czytać także mamy do dyspozycji niewiele ocen negatywnych, bo od 1 do 3 gwiazdek. Tymczasem gdy intuicyjnie spojrzymy na jakąkolwiek skalę, możemy skłaniać się do tego, by określić punkt środkowy, względem którego będziemy dokonywać dalszych ocen. Powyżej środka wszystko jest oceną na plus, a poniżej na minus. W swoich założeniach ani Goodreads, ani Lubimy Czytać takim intuicjom nie odpowiadają, co również może wprowadzać zamieszanie w oceny użytkowników.
Po co oceniamy książki?
Tak jak różne mogą być sposoby oceniania książek, tak samo różne są powody, dla których w ogóle to robimy.
Wystawione przez nas oceny mogą być przedłużeniem naszej pamięci. Łatwo zapominamy, uciekają nam z głowy przeczytane kiedyś książki, ich treść, nasze wrażenia z lektury. Powrót do ocen, które wystawiliśmy w przeszłości, pozwala ożywić wspomnienia.
Może nam również zależeć na tym, żeby nasza ocena była pożyteczna dla innych. Wtedy będziemy skłonni zdystansować się do swoich osobistych przeżyć, a bardziej będzie nam zależało na sprawiedliwej ocenie książki. Możemy polecać innym lekturę, która niekoniecznie przypadła nam do gustu, ale zdajemy sobie sprawę, że jest na tyle literacko wartościowa, że warto, aby miała wielu czytelników.
Biorąc obie opcje pod uwagę, można lepiej zrozumieć różnice w systemach ocen na portalach książkowych. Goodreads w dużej mierze funkcjonuje jako portal społecznościowy. Jego użytkownicy poszukują nie tyle ogólnej rekomendacji, co rekomendacji spersonalizowanej, a przez to subiektywnej. Istotne jest więc przede wszystkim, jak daną pozycję oceniły konkretne osoby np. znajomi czy inne osoby, których gustom ufamy. Lubimy Czytać również ma podobne funkcje, ale wydaje się, że wielu użytkowników zagląda na tę stronę nie tyle po to, by zawierać znajomości, co po szybką informację o danej książce. Najważniejszą rekomendacją będzie więc ogólna ocena książki – średnia wszystkich ocen wystawionych przez użytkowników. Aby jednak ocena rzeczywiście była rzetelna, powinna być możliwie bardziej obiektywna niż subiektywna. Stąd ocena 10/10 na Lubimy Czytać to właśnie „arcydzieło”, a nie „świetna lektura”.
Złoty środek
I co dalej? Jak odnaleźć się w świecie wirtualnych ocen, skoro kilka symbolicznych gwiazdek może mieć tyle sprzecznych znaczeń i funkcji?
Zbierając i porządkując informacje do tego artykułu, sama kilkukrotnie mierzyłam się z różnego rodzaju dylematami. Zaczęło się od tego, iż zorientowałam się, że choć od kilku lat korzystam z Lubimy Czytać, to w zasadzie większość książek oceniam na skali trzystopniowej. Najlepsze książki dostają osiem gwiazdek, rozczarowujące – sześć, a wszystkie pozostałe siedem. Zastanawiałam się, skąd taka zachowawczość, opór przed bardziej zróżnicowanymi, skrajnymi ocenami. Doszłam do wniosku, że powodem jest to, iż bliżej mi do oceniania książek na skali wrażeń, co Lubimy Czytać utrudnia. Oceny mają mi przypominać, które książki były dla mnie ważne w odpowiednich okresach mojego życia. Problem w tym, że ta „ważność” niekoniecznie oznacza, że uważam książkę za wybitną.
Rozwiązałam w sobie ten dylemat i postanowiłam oceniać książki zgodnie z własnym sercem, niezależnie od systemowych podpowiedzi. Ale krótko po tym uświadomiłam sobie, jak sama interpretuję oceny na Lubimy Czytać. Najczęściej sprawdzam ogólną ilość gwiazdek dla danej książki i na jej podstawie staram się wyrobić sobie zdanie, czy warto sięgnąć po konkretny tytuł. Uznaję, że książka oceniona na 7,8 to dobra książka, a nie, że dobrze się ją czyta. A więc odwrotnie niż sama oceniam.
Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby stosowanie podwójnych ocen. Osobnej skali osobistej, na własny użytek, i osobnej dla rekomendacji.
Póki jednak nikt tego nie wprowadził, zmagam się. Staram się stawiać swoje wrażenia na pierwszym miejscu. Ale zastanawiam się również nad tym, na ile sprawiedliwa jest moja ocena, czy chciałabym zachęcić, czy przestrzec przed lekturą. Próbuję znaleźć środek, złoty jak gwiazdka.
Kasia Juszczak
O autorce
Z wykształcenia psycholożka, ale bez poczucia misji. Odpowiedzi na nurtujące egzystencjalne pytania szuka w książkach albo w oczach swojego kota. Z różnymi efektami. Prowadzi bloga o czytaniu Kasioteka, czasem cytuje ładne wiersze. Oprócz tego gotuje, podróżuje, koloruje.