Wydawnictwo Czarne w ramach swojej słynnej już serii reportaży prezentuje tym razem opowieść o Polakach mieszkających na Wyspach Brytyjskich. Codzienność imigrantów zamieszkujących Wielką Brytanię i Irlandię, chociaż z perspektywy tych, którzy zostali w domu, wydaje się usłana różami, daleka jest od utopii.
Chociaż Winnicka stara się oddać głos wszystkim grupom, zabrakło tu nieco historii tych, którzy stanowiliby element równoważący skrajne postawy: autorka z jednej strony zaprasza do współpracy ludzi, którzy na Wyspach znaleźli drugi dom i pokochali je całym sercem, z drugiej – tych, którzy z ukochanej Polski, jawiącej się teraz jako kraj rodzinny i bezpieczny, trafili do piekła na ziemi. Gdzie podziali się ci, którzy po prostu wyjechali do Wielkiej Brytanii, znaleźli porządną pracę, odnaleźli się w nowej rzeczywistości i zaaklimatyzowali? Gdzie ci, którzy opuścili Polskę tylko dlatego, że mieli ojczyzny po prostu dość i którym każde inne miejsce jawi się jako lepsze? Nie wierzę w to, że nie istnieją – po prostu znam ich osobiście.
Nie jest to jednak zarzut poważny: w „Angolach” Winnicka dopuszcza do głosu zarówno entuzjastów emigracji, jak i tych, którzy chcieliby cofnąć czas, dostarczając przy tym wielu interesujących ciekawostek na temat życia społecznego Brytyjczyków oraz systemu prawnego Wysp. Dociera przy tym nie tylko do wiedzy obiegowej, jak tej związanej z angielskimi zasiłkami lub poszukiwaniem pracy, ale także do informacji, które nie przenikają do polskiej prasy, np. o sytuacji polityczno-społecznej na ulicach Belfastu. Dzięki temu książka urasta do rangi lektury niemalże obowiązkowej dla wszystkich tych, których interesuje doświadczenie emigracji jako takiej i którzy być może rozważają ją jako plan na życie.
Jak wynalazłem kółko
Czas lektury: 4 minuty 53 sekundy
Czy różni się higher class od zwykłych śmiertelników? 54-letni Wojciech opowiada o tym, jak w latach 80. opuścił Polskę w poszukiwaniu lepszego życia. W Anglii zaczynał od zera, jednak ostatecznie dorobił się dużego majątku dzięki założeniu firmy zatrudniającej sprzątaczki. Na awans do klasy wyższej, jak sam mówi, nie wystarczy mu jednak życia. Winnickiej opowiada o tym, po czym można poznać Polaka za granicą.
Nikt jej nie chciał
Czas lektury: 58 sekund
41-letni Maciek i jego rodzina wiedzą dobrze, jak w Wielkiej Brytanii objawiają się różnice klasowe, które mocno dzielą społeczeństwo. Chociaż rodzina Maćka mieszka w dobrej, bezpiecznej dzielnicy, podczas zamieszek w sierpniu 2011 roku przekonała się na własnej skórze, jak niewiele dzieli ich od prawdziwego zagrożenia.
Władcy much
Czas lektury: 4 minuty 26 sekund
Brytyjskie boarding school, prestiżowe szkoły z internatem dla dzieci z wyższych sfer, to temat na osobną książkę. 30-letni Rafał z Edynburga wspomina swoje szkolne życie w szkockim liceum, w którym nigdy do końca się nie odnalazł. Reporterce zwierzył się ze swoich skojarzeń z „Władcą Much” Goldinga i poskarżył się na powszechne wykluczenie oraz segregację ze względu na pochodzenie.
Najlepszy
Czas lektury: 3 minuty 12 sekund
27-letni Andrzej także został wysłany do szkoły z internatem, wyniósł z niej jednak całkiem odmienne doświadczenia. Przebojowy i silny, w boarding school zdołał wypracować pozycję lidera, chętnie angażował się też w organizowane przez placówkę inicjatywy – został nawet kapitanem szkolnej drużyny rugby. Na spotkanie z Winnicką „przybiega w tweedach, na pierwszy rzut oka należy do tego świata, a na pewno nie miałby nic przeciwko temu”.
Meblem jestem
Czas lektury: 6 minut 9 sekund
41-letni Romek z Londynu, wysokiego szczebla pracownik korporacji w City, mówi o sobie tak: „Doświadczyłem misplaced birth. Powinienem był od razu urodzić się tutaj, a nie w Polsce. Fakt ten odkryłem, gdy pojawiła się możliwość dwuletniego wyjazdu do Londynu”. Chociaż nie wyjechał dla pieniędzy, zgromadził imponujący majątek. W reportażu zdradza, jak wpasować się w środowisko Angoli i zacząć mówić ich językiem.
Znikanie słonia
Czas lektury: 5 minut 55 sekund
Miki wyjechała do Londynu tylko dlatego, że wysłała ją tam firma, w której kobieta pracowała. To było 8 lat temu. Dziś Miki ma 39 lat i dopiero od niedawna dostaje od otoczenia sygnały sugerujące, że jest uznawana za „swoją”. Chociaż docenia kulturę osobistą Brytyjczyków, jest sfrustrowana ich sposobem rozwiązywania problemów i dystansem, który zachowują wobec innych. Związana z Brytyjczykiem, swój czas dzieli między Londynem a Warszawą, gdzie mieszka jej 5-letnia córka. Twierdzi, że polska stolica jest fajniejsza od angielskiej.
Dusza Mietka
Czas lektury: 4 minuty 38 sekund
Dorota i Rafał żyją w rezydencjalnym Belsize w północno-zachodnim Londynie – w domu naprzeciwko mieszka sam Hugh Laurie i „wszyscy go tu kochają”, zwłaszcza gdy „gra bluesa na tarasie”. Obydwoje lekko po 40-stce, dobrze wykształceni, mieli przed sobą perspektywy – na wyjazd do Anglii zdecydowali się, kiedy w Polsce zostali napadnięci przez grupę uzbrojonych w noże wyrostków. W rozmowie z Winnicką porównują polską i brytyjską opiekę medyczną oraz wspominają swojego zmarłego kota.
Passive aggressive
Czas lektury: 3 minuty 15 sekund
Nie wszyscy odnaleźli się w nowej rzeczywistości. 38-letnia Maria z Manchesteru do Anglii wyjechała razem z mężem za przygodą, ta jednak ich rozczarowała: Maria pracuje na niższym stanowisku i zarabia mniej niż w agencji reklamowej w Polsce, a dodatkowo złości ją codzienne życie towarzyskie, sąsiedzkie i biurowe. Narzeka na brak poczucia humoru Anglików i… nadużywanie przez nich alkoholu, zwłaszcza w godzinach pracy. W reportażu skarży się także na zapach przypraw, jakich używają imigranci z Indii.
Taśma
Czas lektury: 2 minuty 55 sekund
43-letni Marcin z Darford niegdyś zarabiał bardzo dobrze jako specjalista w branży reklamowej, kiedy jednak stracił pracę, wylądował na taśmie w sortowni śmieci. Winnickiej opowiada o świecie, który wygląda jak przedsionek piekła, i zdradza panujące tam twarde zasady przetrwania. Mówi: „Czytam sobie codziennie Guardiana. Ostatnio jeden profesor od angolskiej ekologii cieszył się w swoim artykule, jak cudownie działają zaostrzone przepisy o segregacji śmieci. Gdyby przestąpił próg naszej fabryki, toby zwątpił nie tylko w segregację, ale również w człowieka”.
Madame Mephisto
Czas lektury: 2 minuty 13 sekund
Mieszkająca w Londynie 38-letnia Joasia jest pisarką – pod pseudonimem A.M. Bakalar wydała książkę „Madame Mephisto”. W Polsce zawsze czuła się obco, za granicą zauważa różnicę w tym, jak traktowane są kobiety i czego oczekuje się od mężczyzn. Związana z Brytyjczykiem jamajskiego pochodzenia, w Polsce z tego powodu spotyka się z agresją. „Jak słyszę, że w Polsce nie ma rasizmu, to wszystko się zgadza, pod warunkiem że masz białego, heteroseksualnego chłopaka. Jeden z powodów, dla których nie wrócę”.
Będę płakać
Czas lektury: 7 minut 5 sekund
38-letnia Basia z Londynu będzie płakać. Nie tak dawno jej twarz znajdowała się na okładkach popularnych dzienników – źle traktowana w swojej pracy sprzątaczki, publicznie wypowiedziała wojnę sieci hoteli Hilton. Walka z gigantem kosztowała ją zdrowie: dziś Basia zmaga się z depresją oraz z problemami z sercem i żołądkiem. Mówi o mrocznej stronie zatrudnienia w Wielkiej Brytanii, wyzysku w pracy i niesprawiedliwości społecznej.
Dzwonek
Czas lektury: 4 minuty 25 sekund
Mąż 45-letniej Moniki z Henley jest Brytyjczykiem z upper middle class i czasami zwraca Monice uwagę, że zbyt głośno się śmieje lub jest nieuprzejma, na przykład gdy prosi męża o podanie cukru słowami „Daj mi cukierniczkę” zamiast „Czy miałbyś coś przeciwko podaniu mi cukierniczki? Bardzo cię proszę”. Monika chciała pomagać Polakom, którzy w Anglii nie potrafili zaadaptować się do nowych warunków i wpadli w kłopoty. Szybko okazało się jednak, że tragicznych zgłoszeń jest tak wiele, że nie można pomóc wszystkim. Apeluje do tych, którzy rozważają emigrację: „Czy mogę się zwrócić do Polaków? Jeśli w Polsce nie układa się z pracą i rodziną, w innym kraju ułoży się znacznie gorzej. Bardzo dziękuję”.
Opowieści z playgroundu
Czas lektury: 4 minuty 10 sekund
Jurek z Londynu jest w wieku Moniki i razem z żoną także stara się pomóc polskim imigrantom w rozwiązywaniu problemów z brytyjskim systemem. Małżeństwo zauważa jednak, że nie zawsze jest to możliwe, także z powodu zachowania samych Polaków – zarzucają rodakom częstą nieumiejętność wyciągania wniosków i brak wyobraźni oraz uparte forsowanie własnych zasad w obcym kraju.
Marzenia
Czas lektury: 3 minuty 26 sekund
Łukasz ma 35 lat i mieszka w Londynie, gdzie wyjechał, żeby zdobyć pieniądze na budowę domu. Chociaż narzeka na wiele rzeczy, w tym na brytyjską opiekę okołoporodową, w Anglii mieszka już od 2006 roku. Czy wciąż ma zamiar wracać? Tego jeszcze nie wie.
Czule otwieram wieko trumny
Czas lektury: 5 minut 25 sekund
41-letni Jacek wyjechał z Polski po rozwodzie. Zaczynał w Liverpoolu od roznoszenia ulotek, dziś jest przedsiębiorcą w nietypowej branży – zajmuje się organizacją pochówków, kremacją i transportem zwłok imigrantów, głównie samobójców. Wspomina swoje doświadczenia z pracy w Burger Kingu i opowiada, jak zarobił na podnajmowaniu mieszkań w wynajętym domu.
Nie chcę półżycia
Czas lektury: 3 minuty 42 sekundy
Monika wyjechała do Wielkiej Brytanii, nie znając języka, nie mając pracy i mieszkania, na zaproszenie znajomych, którzy później wycofali się z propozycji pomocy. Została sama. Opuszczona przez męża, sprowadziła do Anglii syna. Tam przekonała się, jak wygląda toksyczny związek z alkoholikiem. Niedawno rozpoczęła studia ekonomiczne. Winnickiej skarży się na brytyjski stosunek rodziców do dzieci i zaniedbania w wychowywaniu.
Powrót do Uxbridge
Czas lektury: 3 minuty 36 sekund
Kamil, 20-letni syn Moniki, mówi o sobie, że przed wyjazdem do matki do Londynu był eurosierotą. Wspomina swoją szkołę, White City Phoenix High School, w której dzieci trafiały do klas nazwanych od liter wyrazu PHOENIX – te najzdolniejsze do klasy P, te skazane na życiową porażkę – do klasy X. Kamil był w E, jednak w połowie roku wraz ze wszystkimi polskimi dziećmi przeniesiono go do N. Skarży się na agresję Somalijczyków.
Obrona Wembley
Czas lektury: 4 minuty 59 sekund
Piotr ma 41 lat, pracował przy budowie stadionu na Wembley. Docenia w Anglii to, że daje niepełnosprawnym szansę na normalne życie, ale zauważa problemy z edukacją i rozpasanie młodzieży. Twierdzi, że nigdy w życiu nie widział tak wiele aktów rasizmu co na placu budowy. Zapytany przez kolegów o to, z czego słynie Polska, miał problemy z zadowalającą odpowiedzią.
Good morning, my prince
Czas lektury: 1 minuta 46 sekund
30-letni Adam z Londynu chciał być w Anglii nauczycielem, pracuje jednak jako opiekun osób niepełnosprawnych. Jest przywiązany do swoich podopiecznych i lubi swoją pracę, chociaż skarży się na współpracowników. Zapytany o to, czy jest mu ciężko, odpowiada, że to wszystko to nic w porównaniu z rzeczywistością podkarpackiej wsi.
Serdecznie witamy
Czas lektury: 1 minuta 4 sekundy
Mariusz musiał uciekać z Cardiff do Polski. 30-latek zrozumiał, na czym polega różnica między Wielką Brytanią a Polską, kiedy jego natarczywe zaloty pod wpływem alkoholu zostały uznane za próbę gwałtu. Angielskie koleżanki poszkodowanej Polki zgłosiły sprawę na policję, wskutek czego 30-latek trafił do aresztu. „Wyszedłem za kaucją i uciekłem do Polski. Nigdy nie wyjadę do Wielkiej Brytanii i nie powiem, żebym za nią specjalnie tęsknił” – mówi Mariusz, który od brytyjskich zasad woli polskie przyzwolenie na bezkarne molestowanie seksualne.
Wystawiony
Czas lektury: 1 minuta 49 sekund
W przeciwieństwie do Mariusza 37-letni Andrzej z Londynu został oskarżony o gwałt na nastolatce bezpodstawnie. O jego sprawie rozpisywały się media, także polskie. Andrzej przeszedł przez piekło: ostatecznie został uniewinniony, ale za cenę zdrowia psychicznego. Dziś stara się o odszkodowanie.
Majteczki w kropeczki
Czas lektury: 2 minuty 17 sekund
35-letnia Lidia ze Stockton-on-Tees skarży się przede wszystkim na samotność. Wcześniej mieszkała z mężem w Edynburgu i żałuje przeprowadzki. Dokucza jej powierzchowność relacji międzyludzkich, zdawkowe rozmowy; próbowali z mężem zbliżyć się do polskich imigrantów, ale to także się nie powiodło: „Goście przyszli z dziećmi, chociaż można było powiesić siekierę, tyle papierosowego dymu się unosiło w powietrzu. Z głośników leciały Majteczki w kropeczki, klimat niezdrowej chuci, dziewięciolatki i młodsze dzieci patrzyły, jak kobiety niemal w biustonoszach tańczyły na stole. Trzydziestolatka ze swoją matką tańczyły. Wyszliśmy z niesmakiem”.
Łabędź z ziemniakami
Czas lektury: 2 minuty 10 sekund
40-letni Marcin z Manchesteru staje w obronie Anglików: czuje się zintegrowany z lokalną społecznością, docenia brytyjskie poczucie humoru i kibicuje drużynie Manchester City, bo Manchester United „jest dla turystów i tutejszych słoików”. Opowiadając o imigrantach z całego świata, używa frazy „Nie jestem rasistą, ale…”.
Wariaci do wzięcia
Czas lektury: 4 minuty 8 sekund
52-letnia Elżbieta zaskakuje Winnicką opowieścią o tym, jak otwarci są Brytyjczycy. Pracuje jako opiekunka w prywatnym, chociaż finansowanym przez państwo szpitalu psychiatrycznym, i mimo że praca jest ciężka, Elżbieta chce, żeby jej opowieść miała pozytywny wydźwięk. Jednym z jej podopiecznych jest chory umysłowo Eugeniusz spod Rzeszowa. Właściciel szpitala myślał o przeniesieniu go do Polski, jednak ostatecznie „wysłał do Polski panią pielęgniarkę, żeby sprawdziła na własne oczy, w jakich warunkach ewentualnie siedział będzie Eugeniusz. Zobaczyła ten psychiatryk i od razu mówi: O nie. Tam się nie wraca, jeśli się nie musi”.
Jestem rodzicem, może będę matką
Czas lektury: 3 minuty 17 sekund
Kasia mieszka w Londynie, ma 32 lata i skomplikowaną sytuację: ma córkę z inną kobietą i bezskutecznie stara się o polskie obywatelstwo dla dziewczynki. Nie jest biologiczną matką i chociaż jest rodzicem, w praktyce nie ma żadnych praw. Nie czuje się reprezentowana. Z Polski wyjechała między innymi ze względu na to, jak była traktowana jako osoba homoseksualna.
Rezydenci
Czas lektury: 6 minut 31 sekund
50-letnia Julia pracuje w domu opieki – nie jest pielęgniarką, a jedynie pomocnicą, ale musi wykonywać zadania nierzadko ponad swoje kwalifikacje i siły. Ze smutkiem wspomina, jak jej syn Michał był prześladowany przez szkolnych kolegów z powodu swojego pochodzenia. Julia chciałaby być w Anglii pielęgniarką tak jak w Polsce, ale angielski system nie chce uznać jej dyplomu.
W rękach Boga
Czas lektury: 4 minuty 37 sekund
29-letni Artur swoją przyszłość w Manchesterze związał z walkami w klatce. Ciężko pracował na swoją reputację i zdobył uznanie środowiska jako zawodnik i trener. Chciałby wykorzystać MMA, żeby pokazać młodym ludziom, że mogą zainwestować swoją energię i siłę w sport, a nie w uliczne bójki. O obcokrajowcach mówi: „Nie jestem uprzedzony. Każda narodowość tak ma, że jeden jest dobry, drugi nie”.
W mieście Titanica
Czas lektury: 5 minut 45 sekund
Belfast, w którym mieszka 41-letnia Ola, to mało znany Europejczykom świat, którego – niestety – Winnicka nie zdecydowała się omówić w większej liczbie tekstów. Jej rozmówczyni mówi o The Troubles, problach z IRA, wszechobecnym napięciu na ulicach i realnych zagrożeniach. „Namnożyły się organizacje, które miały tłumaczyć dzieciom i dorosłym, że rasizm jest krótkowzroczny oraz że protestanci i katolicy muszą razem żyć w Ulsterze. Wielka Brytania wpompowała w tę ideę miliony. To wspólne życie średnio wychodzi”.
Nóżka i marchewka
Czas lektury: 2 minuty 12 sekund
35-letni Marek także mieszka w Belfaście i „ma pecha. Denerwuje go życie wśród tubylców, wśród najeźdźców oraz życie w Polsce”. Zaczął od ciężkiej pracy w fabryce i mówi, że rozumie, skąd wynikają problemy z asymilacją wśród przyjezdnych Polaków. „Jakim cudem człowiek wydrenowany w fabryce ma pójść na lekcję angielskiego? Może się zmusić przez tydzień, góra dwa. Potem się nie zmusi. (…) Jeśli przez przypadek urodzą ci się dzieci, to może one staną na nogi. Ty już raczej nie”.
Szybki bekon
Czas lektury: 3 minuty 29 sekund
56-letnia Bożena wróciła do Polski po kilku latach pracy w Scunthorne koło Manchesteru, gdzie pracowała na taśmie w fabryce. Zapamiętała mordercze tempo pracy, wysiłek fizyczny i wyniszczające zmęczenie. Chociaż w Anglii zintegrowała się z lokalną społecznością kościelną, źle wspomina całe doświadczenie. Po powrocie zdecydowała się na leczenie psychiatryczne.
Będziemy rządzić
Czas lektury: 53 sekundy
54-letni Wojciech z Londynu jest człowiekiem sukcesu. Mówi: „Mam marzenie, aby w Polsce biznesmeni zobaczyli, że Wielka Brytania to przyszłość. (…) To my wiedzieliśmy, czego w danym kraju brakuje, i daliśmy to ludziom w tych krajach. Oni nie widzieli, że mają lukę. My te luki znaleźliśmy i wypełniliśmy. My jechaliśmy na niżach. (…) Zostaniemy samymi menedżerami. Będziemy rządzić, niestety”.
Zanurzony
Czas lektury: 8 minut 1 sekunda
41-letni Michał jest antropologiem i razem ze swoją żoną Kasią mieszka w Londynie. Michał pracuje na Uniwersytecie w Roehampton, jego partnerka jest rzeźbiarką. W rozmowie z Winnicką Michał wspomina swoje doświadczenia z przedwojenną polską emigracją oraz ojczyma Tadeusza Kadenacego, a także pracę reportera w redakcji „Dziennika Polskiego” w Londynie.
Słabo proaktywny
Czas lektury: 2 minuty 57 sekund
Ojciec Marcin ma 43 lata i jest dominikaninem. Zdecydował się wyjechać do Dublina, żeby pomóc irlandzkim katolikom. Zarzuca Kościołowi niską proaktywność i opieszałość działania, w reportażu skupia się jednak na swoich wiernych, dostrzegając Polaków przychodzących do świątyni, rozprawia się jednak z mitem o wysokiej religijności rodaków za granicą.
Zdychaj, gdzie chcesz
Czas lektury: 3 minuty 22 sekundy
32-letni Mateusz jest bezdomny. Jego domem były ulice Egremont, Dublina i Londynu. Nie obwinia za swoją bezdomność systemu, ma świadomość, co doprowadziło do jego sytuacji. „Nie wpadłem w żadną depresję. Pogoda u Angoli mi nie przeszkadzała, przyjechałem, bo koledzy przyjeżdżali. (…) Czy trudno zdobyć alkohol? Nie jest trudno. Czy w dzieciństwie był alkohol? No był, piło się od piętnastego roku życia. Tata pił, wujek, stryj. Ale nie tak, żeby nie pracować, ja najwięcej, wydaje mi się”. Mateusz nie planuje przestać pić. Mówi, że ma prawo zdychać, gdziekolwiek zechce.
Za książki w e-bookowym wydaniu dziękuję księgarni internetowej Woblink.com.
Magdalena „Tattwa” Stępień
O autorce recenzji:
Blogerka, copywriterka, PR-owiec i jednoosobowa loża szyderców. Zawodowo związana z branżą reklamową, w sieci pisze przede wszystkim o kulturze, nie stroni jednak także od problematyki społecznej. Przyznaje się do bycia megalomanką, grafomanką i mizantropem, ale czuje się z tym wybornie i nie planuje niczego zmieniać. Za dużo i jednocześnie za mało czyta, ponoć bardzo ładnie pisze, fatalnie tańczy. Lubi arbuzy, koty i Modern Talking.