Oczytany egoista
Pewnego dnia po prostu wstajesz i wiesz. To dziś. Nie można już być człowiekiem renesansu, nie da się nadążyć za wszystkimi we wszystkim, więc obierasz sobie jedną dziedzinę. Będziesz panią/panem literackiego światka. Będziesz błyskać inteligencją w towarzystwie, odpowiadać na pytania w “Milionerach” jeszcze zanim pojawią się odpowiedzi, rzucać na prawo i lewo skojarzeniami i ogólnie będzie Ci lepiej. A potem stawiasz stopy na podłodze i rzeczywistość łapie Cię za kostki. Tylko co to dziś znaczy być „oczytanym”? I, co gorsza, od czego zacząć?
Kochać książki jak Islandię
Czy wiecie, że naród czytający najwięcej książek per capita mieszka na mroźnej północnej wyspie niemalże pozbawionej drzew? Pozbawiony podstawowych źródeł surowca, z którego można produkować papier – elementarny budulec opasłych tomów? A jednak jego umiłowanie powieści jest tak wielkie, że nie tylko od wieków zdobywa je mimo wszelkich przeciwności losu, ale też w okresie świąt rynek zalewa tak przeogromna ilość publikacji, że nazywa się to „powodzią książek”. Doprawdy, Islandczycy są niesamowici i chyba nikt nie kocha czytać tak jak oni. A zjawisko to trwa od wieków.