W Stacji: Literatura kwietniowego numeru Miesięcznika ZNAK znajdziecie opowiadanie Michała Kaźmierczaka o tytule „O babkowym umieraniu”. Poniżej prezentujemy krótki wywiad z autorem.
Czego szukasz w literaturze?
Dobrze opowiedzianych historii! To na pewno. I emocji, które zostaną ze mną na dłużej. I języka, który mnie zafascynuje i który da mi poczucie obcowania z jakimś niezwykłym intelektem. Również wrażliwości, subtelności i czasem też prostoty, za którą idzie piękno. I takiego punktu widzenia na otaczającą nas rzeczywistość, którego jeszcze nie znam.
W jaki sposób pracujesz?
Na początku zazwyczaj idę sam do lasu na długą wędrówkę. To jest czas i miejsce, które pozwalają mi się oderwać od codziennej bieganiny. Zostaję sam, idę, idę, idę i wtedy moje procesy myślowo-twórcze zaczynają wchodzić na wysokie obroty. I często jest tak, że w takich okolicznościach rodzi się pomysł na historię. Potem muszę z tym pomysłem pobyć – czasem kilka dni, czasem kilka miesięcy, gdy jest to pomysł na sztukę. A gdy już sobie z tym pomysłem pobędę, to siadam do komputera, zatapiam się w kreowany przeze mnie świat i jestem w nim przez cały czas pisania.
Co najchętniej czytasz?
Ostatnio najczęściej sięgam po amerykańskie lub brytyjskie powieści, a także po reportaże. Są też takie książki, do których wracam regularnie – krótkie formy Andrzeja Stasiuka, Ganbare! Katarzyny Boni, Wróżba Agnety Pleijel czy Pociąg linii M Patti Smith. No i oczywiście nie rozstaję się również z literaturą dla dzieci – kocham twórczość Toona Tellegena, uwielbiam Muminki, a ostatnio niezwykle rozbawiło mnie Pokręcone życie dżdżownicy.
Jaką funkcję może spełniać / spełnia współcześnie literatura?
Myślę, że taką samą, jak i kiedyś, i taką samą, jaką może spełniać również w przyszłości – literatura może po prostu zmieniać nasz świat, ale „nasz” w znaczeniu „mały świat każdego człowieka z osobna”. Literatura może ten świat rozciągać, może nas utwierdzać w przekonaniach, może te przekonania burzyć, może ten świat wzbogacać, może otwierać w nas nowe ścieżki, może też pomagać zamknąć te, które zamknąć już by należało, i wiele, wiele innych. Jest to również po prostu doskonałe narzędzie do zagłębienia się w sobie, do przyjrzenia się własnemu wnętrzu i do wyciszenia głowy przeładowanej ekranami.
Michał Kaźmierczak
Animator kultury, dramatopisarz, edukator w leśnych przedszkolach, Kierownik Literackiego Olsztyńskiego Teatru Lalek. Trzykrotny laureat Konkursu na Sztukę dla Dzieci i Młodzieży, dwukrotny półfinalista Gdyńskiej Nagrody Dramaturgicznej, laureat Międzynarodowego Konkursu Literackiego im. Siegfrieda Lenza oraz finalista Konkursu na Opowiadanie organizowanego w ramach Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu
Oto fragment opowiadania:
Raz tylko mi do głowy przyszło w życiu całym, że mi babka moja umarła. Jednego dnia na ławce tak sobie siedziałem i twarz moją ciepłe słońce grzało, więc oczy swoje zamknąłem, żeby i powieki ciepła złapały, a wtedy to właśnie przyszło do mnie – że mi babka moja umarła. Po prostu stanęła obok i mi o tym powiedziała, a potem umarła, jakby sama tak zadecydowała. No dobrze, może i nie do końca tak było, jak teraz opowiadam. Żeby z prawdą się nie mijać, trzeba mi opowiedzieć to tak, jak to sobie zmyśliłem: babkowe kroki na progu chaty usłyszałem, bo zajęta czymś w kuchni była i dopiero teraz wyszła do mnie tą nowiną się ze mną podzielić. Umrę dziś zaraz po kolacji – tak mi babka moja powiedziała i odeszła z powrotem do kuchni, a ja tylko głowę swoją bardziej na słońce nastawiłem i było tak, jakby nic to babkowe umieranie mnie nie obeszło.