Grzegorz Bogdał – kilka pytań do autora zbioru opowiadań „Floryda”

w dziale Archiwum/Ciekawostki by

W Stacji: Literatura styczniowego numeru miesięcznika „Znak” znajdziecie opowiadanie „Przeprawa” Grzegorza Bogdała. Poniżej natomiast prezentujemy krótki wywiad z autorem.

Czego Pan szuka w literaturze?

Interesującej opowieści. I nagłego wytrącenia z równowagi. Momentów, w których się okazuje, że narracja zostaje rozsadzona, robi zwrot lub nieoczekiwanie się domyka w poukładaną kompozycję – czyjeś zmyślone życie przyprawia wtedy o grozę. Już się nie wydaje takie zmyślone. Strach – i jednocześnie pokusa – obejrzeć się za siebie. To wytrącenie z równowagi przydarza się dzięki opisowi, zdaniu, kwestii dialogu, jakiemuś zdarzeniu albo za sprawą samego języka; najlepiej, gdy jest przygotowane przez opowieść. No więc szukam opowieści, których autorki i autorzy, z rozmysłem lub nie, na przemian tworzą i rozbijają ład.

W jaki sposób Pan pracuje?

Długo chodzę – dosłownie, bo ruch mi w tym pomaga – z pomysłem na postać, której coś się przytrafia, i szukam pomysłu na narrację. Robię notatki, w głowie i zeszycie, a gdy nagromadzę tego wystarczająco dużo, by z tej mieszanki wystrzeliło pierwsze zdanie (choć niekoniecznie otwierające tekst), siadam przed komputerem. Pracuję na starym laptopie bez dostępu do internetu. Piszę powoli, sporo poprawiam w trakcie i wracam do już napisanych fragmentów – niekiedy muszę się uwolnić od tego przymusu, żeby być w stanie ruszyć dalej. Często w połowie historii przytrafia mi się blokada. Muszę wtedy przemyśleć całość, niekiedy sporo przepisać. Łatwo się rozpraszam, potrzebuję spokoju, ale zdarza mi się włączyć muzykę – najlepiej bez wokalu, minimalistyczne melodie, powtarzające się w kółko kilka dźwięków: gitary, perkusja, elektronika.

Co najchętniej Pan czyta?

Ostatnie dwa-trzy lata: kanadyjski numer „Literatury na Świecie”, są tam rzeczy wybitne, jak Rękawiczki trumniarza i Ziemia, do której należymy Michaela Wintera czy Poparzeniec na teksaskiej werandzie Marka Anthony’ego Jarmana. Co jakiś czas wracam do Denisa Johnsona. Syn Jezusa, którego czytałem już kilka razy, i niedawno wydana Szczodrość syreny to wspaniałe książki. Lucia Berlin i jej Instrukcja dla pań sprzątających daje mi dziwne wytchnienie – ludzie w jej historiach są dla siebie dobrzy w niewymuszony, naturalny sposób, a zdania, którymi operuje, to koncentraty. Morszczyn George’a Saundersa (ze zbioru Sielanki) nie chce mi wyjść z głowy – znakomity tekst o tym, co się przytrafia po życiu i zamiast życia. I last but not least powieść graficzną Chrisa Ware’a Jimmy Corrigan. The Smartest Kid on Earth – narracyjne arcydzieło. Niewiarygodne rzeczy autor wyprawia w pozornie prostych kadrach. Wychodzi na to, że coraz chętniej czytam to samo wielokrotnie, i że z jednym wyjątkiem są to opowiadania. Kiedy skończę prace nad własnym zbiorem, wrócę do Podziemi i Libry Dona DeLillo.

Jaką funkcję może współcześnie spełniać / spełnia literatura?

Nie mam pojęcia. Chciałbym wiedzieć.

Znajdź „Miesięcznik Znak” na Woblink.com

A oto fragment opowiadania: 

„Gruba puchówka, kaptur z misiem, wysokie buty, rękawice, a wierci się i przytupuje. Co ja mam powiedzieć: bez rękawic, w przyciasnej kurtałce. Nie da się jej zapiąć do końca przez ten sweter z wysokim kołnierzem i szalik. Cieplej w szyję, ale ciśnie grdykę, ślina ledwo przechodzi. Wzium, zamek w dół. Kot, po kocie koza albo na odwrót. A teraz tkwię na pniaczku, dłonie w rękawach, rękawy w kieszeniach i staram się nie roztelepać, bo jeszcze zejdzie lawina. W tym życiu robię za pomnik zmarzlaka. Nie wiem, kim będę w następnym, lecz na pewno, kurde, skombinuję porządną kurtkę.

Ręce przy sobie, dzisiaj obsługuje Sebcio. Obskakuje mnie i wyciąga z kieszeni co trzeba. W lewej nad kolanem mam flaszkę, w prawej kieliszki. Niepotrzebnie dwa, skoro przepijać i tak będziemy z jednej butelki. Ale się okazuje, że nici z popitki, bo Sebcio zgubił po drodze, pewnie leży gdzieś w śniegu. To jednak nie jest porządna kurtka, za płytkie kieszenie. Chce iść szukać, przytrzymuję go za kaptur. A w sklepie się wahaliśmy i prawie wzięliśmy orzechówkę zamiast czystej. Pierwszy jakoś wejdzie, dalej się zobaczy”.

Grzegorz Bogdał – biogram

Autor zbioru opowiadań Floryda, nominowanego m.in. do Nagrody Literackiej Gdynia i Nagrody Gombrowicza. Publikowane opowiadanie pochodzi z książki Idzie tu wielki chłopak, która ukaże się wiosną w wydawnictwie Czarne