Twórczość Marcina Mortki darzę ogromną sympatią, dlatego sięgając po kolejne popełnione przez niego twory, nie boję się zawodu. Humor tegoż autora ujmuje mnie niesamowicie, a i historie, które serwuje, zawsze jakimś cudem do mnie trafiają – niezależnie od faktycznego targetu czy gatunku. Poza tym, książka Nie ma tego Złego od razu wpadła mi w oko, za sprawą fantastycznej okładki, która odrobinę skojarzyła mi się z tolkienowską twórczością. Spójrzcie tylko na nią – czyż nie przychodzi Wam na myśl pewna słynna drużyna? 😉
Ekipie Mortki jednak daleko do tej Tolkiena, bo choć drobne podobieństwa można zauważyć (rasowe), tak… Legolasowi raczej daleko do socjopatycznego elfa-mordercy, a taki z całą pewnością jest Eliah (💓). Jak możecie się więc domyślić, bohaterowie wykreowani przez Pana Marcina są nietuzinkowi, charakterystyczni i przezabawni, a razem tworzą najprawdziwszy dream team fantastyki nie-do-końca-na-poważnie. Ogromnym atutem Nie ma tego Złego jest również gawędziarski styl autora – a w zasadzie narracja przesympatycznego Kociołka – oraz cięte riposty postaci i dowcipne gagi, przez które historię nie tyle się czyta, co się pożera. Zresztą i samego smakowitego jadła w powieści nie brakuje – iście apetyczna lektura!
Wspominając, że nieraz zdarzyło mi się zebrać baty, nie nadmieniłem, że przeważnie byłem sam sobie winien, prawda? Bo za dużo gadam?
Mortka nie pozwala nam odpocząć ani na chwilę, bo non stop się coś dzieje na kartach tejże powieści. Przed bohaterami staje mnóstwo wyzwań i przygód, niekoniecznie przyjemnych, ale zawsze pomysłowo sobie radzą (choć nie zawsze najrozsądniej), znalazło się też miejsce na porządne mordobicie oraz inne podróżniczo-karczemne aspekty. Co warto tutaj także zaznaczyć, w treści pojawiają się także wulgaryzmy, aczkolwiek nie są one nadużywane, a pokazują się stosownie do sytuacji. No i jest jeszcze Zło, ale… na jego temat nic nie zdradzę, acz podpowiem, że jest to naprawdę ciekawy motyw!
Nie ma tego Złego to fenomenalna rozrywka dla każdego miłośnika fantastyki z humorem i przygodą na pierwszym planie. Kapitalnie bawiłam się przy tej książce i przeczytałam ją w mgnieniu oka, i… nie dowierzam, że to koniec, a niestety na to się zapowiada. Mam nadzieję, że Marcin Mortka nie porzuci tych bohatyrów lub chociaż zaserwuje nam więcej tak przewybornych historii! Polecam z całego serca! 🙂
Za możliwość publikacji recenzji dziękujemy blogowi: Książkowir
Autorka recenzji: Justyna „Dizzy” Sikora
Tytuł: Nie ma tego Złego
Autor: Marcin Mortka
Premiera: 24 lutego 2021
Wydawnictwo: Wydawnictwo Sine Qua Non