23 października swoją premierę na polskim rynku wydawniczym miała powieść „Siódmy element” autorstwa Guido Sgardoliego. To pełna zagadek historia paczki przyjaciół, którzy będą musieli stanąć do walki z ukrytym w celtyckich legendach złem zamieszkującym ich rodzimą wyspę Levermoir. Jest to również opowieść o zbrodniach, mrocznych tajemnicach i podejrzanych wypadkach oraz, przede wszystkim, o sile przyjaźni i walce dobra ze złem. To wszystko rozgrywa się na tle codziennego życia odizolowanej od świata rybackiej społeczności i doprawione jest dużą dawką celtyckich legend i folkloru.
„Siódmy element” to historia kilku miesięcy z życia trzynastolatka Liama oraz jego przyjaciół Dotty i Midriusa. W wyniku serii tajemniczych zdarzeń, do jakich dochodzi na wyspie, będą musieli zagłębić się w śmiertelnie niebezpieczne sekrety z przeszłości. Opowieść rozpoczyna się tragiczną i zaskakującą śmiercią mamy głównego bohatera. Wszyscy, łącznie z detektywem O’Harą, który pojawił się na wyspie, aby zbadać tę sprawę, uważają, że był to wypadek. Kilka miesięcy później dochodzi do kolejnej tragedii – Liam napotyka na ciało latarnika. A to wciąż dopiero początek.
Wraz ze znalezieniem przez Liama niedaleko ciała latarnika dziwnego kamienia rozpoczyna się seria mrocznych wypadków i tajemniczych śmierci. Zdarzenia te wydają się dotyczyć wszystkich mieszkańców Levermoir. Wyspiarze zaczynają szeptać o znajdujących się na wyspie od wieków Kamiennych Kręgach. Czy mają wpływ na to, co dzieje się na wyspie? Jaką tajemnicę kryje przerwany krąg? I co się stanie, jeśli się go zamknie? Do wyspiarskiej społeczności stopniowo wkracza magia oraz mityczne stwory z dawnych celtyckich legend. Młodzi bohaterowie zostaną poddani najtrudniejszej próbie i będą musieli zmierzyć się ze złem.
Zaskakujące i godne podziwu jest to, że niepochodzący z Irlandii autor (Guido Sgardoli to współczesny włoski pisarz literatury młodzieżowej) tak dobrze nakreślił klimat małej zamkniętej społeczności irlandzkich wyspiarzy. Gdyby nie włoskie nazwisko na okładce, to można by założyć, że „Siódmy element” wyszedł spod pióra Irlandczyka z dziada pradziada, któremu nieobca jest celtycka mitologia i folklor oraz pędzenie poteenu (tradycyjnego irlandzkiego napoju alkoholowego). Powieść napisana jest prostym, bezpośrednim, ale jednocześnie literackim językiem – na pewno jest to również zasługa tłumacza, Mateusza Kłodeckiego – dzięki czemu łatwo jest podczas lektury śledzić złożoną fabułę. Od książki nie sposób się oderwać, głównie za sprawą sprytnego zabiegu Sgardoliego . Autor na końcu prawie każdego rozdziału umieścił cliffhangery, sprawiające, że czytelnik jest ciekawy dalszego ciągu.
Ogromnym walorem powieści jest pokazanie codzienności mieszkańców wyspy Levermoir.
Czytelnik ma szansę zagłębić się w życie i mentalność wyspiarzy – oparte na rybołówstwie i niechęci wobec obcych. To pierwsza warstwa powieści. Drugą jest świat celtyckiej mitologii, lokalnego folkloru i legend. W miarę posuwania się akcji oba światy będą coraz bardziej się przenikać. Owo połączenie realizmu i świata magicznego następuje w „Siódmym elemencie” bardzo naturalnie i płynnie.
Wszyscy bohaterowie powieści napisani są bardzo wiarygodnie i rozwijają się wraz z postępem fabuły. Autor nie poprzestał na tym i przedstawił czytelnikowi pogłębioną analizę całej społeczności zamieszkującej odizolowaną od reszty świata wyspę. Początek i koniec historii poznajemy z punktu widzenia Liama. Czytelnik towarzyszy mu na każdym kroku. Środkową część z kolei opowiada narrator trzecioosobowy. Mimo że początkowo może to wprowadzać pewien zamęt, jest to celny zabieg. W tej części przedstawiono wiele zdarzeń, w których główny bohater nie brał czynnego udziału. Nie ma więc możliwości ukazania ich z jego perspektywy. Pozwala to także lepiej poznać inne, drugoplanowe postacie, a także codzienność wyspiarzy – ze wszystkimi dziwactwami, jakie jej towarzyszą.
Autor świetne nakreślił w powieści relacje między bohaterami, które zmieniają się i rozwijają wraz z kolejnymi rozdziałami.
Warto zwrócić uwagę zwłaszcza na Liama i jego ojca Connera. Na początku ich stosunki są dosyć chłodne i pełne dystansu. Jednak po otrząśnięciu się Connera z letargu, w jaki wpadł po śmierci żony, ocieplają się. Wątek ten dobrze pokazuje, jak dojrzałą opowieścią jest „Siódmy element”. Autor nie boi się poruszać skomplikowanych czy bolesnych tematów, takich jak śmierć, strata czy żałoba. Traktuje czytelnika poważnie, co jest dużym plusem książki.
Często książki zaliczane do literatury młodzieżowej są kierowane albo do dziewczyn, albo do chłopców. W przypadku „Siódmego elementu” nie ma takiego podziału. Książka sprawdza się jako lektura dla czytelnika lubiącego zagadki, niewyjaśnione zbrodnie i sekrety połączone z legendami, w tym przypadku celtyckimi, bez względu na płeć. Jedynym ograniczeniem jest wiek, gdyż książka może okazać się zbyt mroczna i obrazowa dla czytelników poniżej dwunastego roku życia. „Siódmy element” zmusza do myślenia, wzrusza, bawi, przeraża i pokazuje, jak ważna jest w życiu miłość oraz przyjaźń. Książka z pewnością przypadnie do gustu także fanom Netflixowego serialu „Stranger Things”, zwłaszcza jego późniejszych i bardziej mrocznych sezonów.
„Siódmy element” to nadprzyrodzony thriller docelowo adresowany do młodzieży. Nie ma jednak żadnych wątpliwości, że ta powieść pochłonie bez reszty także starszych czytelników. Książka wciąga już od pierwszych stron, a jej niesamowity, ciężki i mroczny klimat sprawia, że lektury nie sposób przerwać. Akcja ani na chwilę nie zwalnia tempa, gęsta, pełna napięcia i tajemnicy atmosfera nie opuszcza czytelnika – jeszcze długo po zakończeniu powieści nie można o niej zapomnieć.