Graeme Macrae Burnet – wywiad z autorem „Jego krwawych zamiarów”

w dziale Archiwum/Co słychać?/Jak oni czytają/Sławni czytają by

Graeme Macrae Burnet to szkocki pisarz, finalista Nagrody Bookera i zdobywca takich wyróżnień jak Nagroda Saltire czy Nagroda Vrij Nederland. Na polskim rynku niedawno ukazała się powieść Burneta zatytułowana „Jego krwawe zamiary” określana mianem thrillera psychologiczno-sądowego. W wywiadzie dla Czytaj PL Graeme Macrae Burnet opowiada o brutalnej zbrodni sprzed lat, swoich ulubionych autorach i książkach, literackich osiągnięciach oraz o stawianiu pierwszych kroków w zawodzie pisarza. Zdradza także, nad jaką powieścią pracuje obecnie.

Pana najnowsza powieść wymyka się jednoznacznej klasyfikacji gatunkowej. Jak by ją Pan opisał jako jej autor?

Podczas pisania powieści nie myślałem o gatunku, o tym, czy jest to kryminał, powieść historyczna lub cokolwiek innego. Sądzę, że to pytanie powinno być skierowane do wydawców i krytyków. Jeśli jednak miałbym ją jakoś opisać, nazwałbym ją „powieścią o zbrodni”.

Co natchnęło Pana do napisania „Jego krwawych zamiarów”? Czy inspiracją była prawdziwa zbrodnia? Może w tej historii kryje się ziarno prawdy.

Inspiracją była sprawa Pierre’a Rivière, francuskiego chłopa, który w 1835 roku zabił trzech członków własnej rodziny, a w więzieniu spisał wspomnienia z wydarzeń, które doprowadziły do morderstwa. Książka o tej zbrodni, zredagowana przez Michela Foucaulta, zawiera również zeznania świadka. Dzięki tej historii wpadłem na pomysł napisania książki o fikcyjnym morderstwie, korzystając z podobnej formy dokumentalnej. Fabuła w „Jego krwawych zamiarach” jest całkowicie fikcyjna, ale podczas kwerendy natknąłem się na podobny przypadek brutalnego morderstwa w górach Szkocji w 1857 roku.

Znajdź książkę lub ebooka na Woblink.com

Jak wyglądała ta kwerenda? Czy korzystał Pan z jakichś innych ciekawych źródeł niż te wymienione na końcu książki?

Zanim zacząłem pisać, przez cztery miesiące czytałem o historii i sposobie życia mieszkańców wyżyn szkockich w XIX wieku. Byłem zaskoczony warunkami, w jakich ludzie żyli w tamtych czasach. Większość zdarzeń w powieści została bezpośrednio zainspirowana tym, co przeczytałem. Zainteresowałem się również dziewiętnastowieczną psychologią kryminalną, która wydała mi się fascynująca, oraz szkockim systemem prawnym. Wcześniej pracowałem jako researcher zbierający informacje dla dokumentalnych programów telewizyjnych, więc miałem doświadczenie w tych sprawach i w przeciwieństwie do niektórych pisarzy ja naprawdę lubię przeprowadzać badania.

Na pewno wiele wysiłku kosztowało Pana stworzenie wrażenia takiego realizmu w powieści. Czytelnikowi wydaje się, że zapoznaje się z prawdziwymi aktami sprawy sprzed ponad wieku. Jak udało się Panu osiągnąć taki efekt?

Z pewnością kluczową rzeczą w tworzeniu wrażenia autentyczności jest język książki. Od początku swoich badań trzymałem się notatek dotyczących słownictwa, którym mógł posługiwać się Roddy Macrae i pilnowałem, by nie używał współczesnych wyrażeń. W przypadku pozostałych części książki opierałem się na prawdziwych dokumentach historycznych i korzystałem z używanego tam prawniczego lub medycznego słownictwa.

W „Jego krwawych zamiarach” rodzina i miejsce urodzenia w dużej mierze definiowały ludzi, determinowały czekającą ich przyszłość. Jak dużą rolę w kształtowaniu naszej osobowości odgrywa Pana zdaniem pochodzenie i korzenie? Czy Roderick miał szansę na inne życie?

Generalnie lubię myśleć, że można sobie wywalczyć jakąś część wolnej woli w życiu, ale myślę, że wybory, które podejmujemy, są przynajmniej częściowo determinowane przez nasze środowisko i wychowanie. Nie jestem pewien, jaką dokładnie rolę odgrywają geny lub korzenie. Jeśli chodzi o Roddy’ego Macrae, myślę, że miał bardzo nikłe szanse na inne życie. Warunki, w jakich wzrastał, były bardzo trudne, a zbrodnie, które popełnia, są naznaczone pewną nieuchronnością.

Główny bohater i sprawca zbrodni, Roderick Macrae, nosi takie samo nazwisko jak Pan. Co skłoniło Pana do zastosowania takiego zabiegu?

Aby sprawić wrażenie, że dokumenty, które składają się na książkę, są prawdziwe, piszę, że znalazłem rękopis Roddy’ego podczas przeprowadzania badań o własnym dziadku (który naprawdę pochodził z tamtych stron). Było więc o wiele bardziej prawdopodobne, że „znalazłem” dokumenty w archiwum, jeśli zostały one napisane przez kogoś o tym samym nazwisku co ja. Muszę też dodać, że w okolicy, gdzie rozgrywa się akcja książki, Macrae i Mackenzie są bardzo popularnymi nazwiskami.

Czy zgadza się Pan z finałem procesu sądowego, jakiemu poddany został Roderick?

Nie mogę powiedzieć o tym zbyt wiele, nie zdradzając zakończenia czytelnikom…

Wraca Pan po latach do już napisanych książek czy też są one dla Pana zamkniętymi rozdziałami?

Nigdy nie przeczytałem ponownie niczego, co napisałem, z wyjątkiem fragmentów czytanych publicznie podczas spotkań autorskich. Jestem bardzo samokrytyczny, więc widzę w tekstach przede wszystkim drobne błędy i rzeczy, które mogłem zrobić lepiej. Kiedy nie czytam po sobie książek, mogę sobie wyobrażać, że wszystko jest idealnie. Ale myślę, że ważne jest, by iść naprzód i nie roztkliwiać się nad rzeczami z przeszłości.

Czy w Pana domu rodzinnym czytano dużo książek? Co najchętniej czytał Pan jako dziecko?

Nie pochodzę ze szczególnie literackiej rodziny, ale jako dziecko raz w tygodniu chodziłem do biblioteki. Bardzo lubiłem książki o doktorze Dolittle. Któż nie chciałby rozmawiać ze zwierzętami?!

Jakie książki czytane w młodości zapadły Panu wyjątkowo w pamięć? Czy któreś z nich wpłynęły na Pana życie i sposób patrzenia na świat?

Kiedy miałem około piętnastu, szesnastu lat, natknąłem się na „Buszującego w zbożu” i ta książka powaliła mnie na kolana. Po raz pierwszy powieść przemówiła do mnie i opowiadała o rzeczach, które rozumiałem. Potem czytałem „Obcego” i byłem zdumiony oszczędnością w prozie Camusa oraz brakiem emocji czy empatii Meursaulta. Te dwie książki sprawiły, że sam zapragnąłem pisać.

Ma Pan swoich ulubionych pisarzy?

Znajdź książkę lub ebooka na Woblink.com

Moim ulubionym pisarzem jest Georges Simenon. Podobnie jak Camus ma bardzo oszczędny styl. Podoba mi się również uwaga, jaką poświęca drobiazgom życia codziennego i zwyczajnym postaciom. Posiada umiejętność tworzenia narracji z pozornie nieistotnych wydarzeń. Uwielbiam też George’a Orwella, Dostojewskiego, Kafkę, Madeleine Bourdouxhe, Ednę O’Brien czy Francoise Sagan. Generalnie lubię literaturę z lat 50. XX wieku. Jestem także wielkim fanem Ryszarda Kapuścińskiego, który bardzo mi przypomina Orwella.

W jaki sposób rozpoczął Pan swoją przygodę z pisaniem?

Myślę, że na początku moim jedynym celem było pisanie słów na papierze. Dopiero później, dzięki zachętom innych ludzi, pomyślałem, że mój tekst może zostać opublikowany. Nawet teraz nie jestem pewien, dlaczego piszę. Staram się tego za bardzo nie analizować.

Pamięta Pan pierwszy napisany przez siebie tekst?

Jako nastolatek napisałem kilka okropnych wierszy, opowiadania, ale przede wszystkim piosenki. Pierwsza, jaką pamiętam, nosiła tytuł „Złodziej czasu”. Opowiadała o tym, żeby nie odkładać na później rzeczy, które chce się zrobić. Ironiczne jest to, że jeśli chodzi o pisanie, zawsze odkładam wszystko na ostatnią chwilę.

Jakie jest Pana największe dotychczasowe osiągnięcie literackie?

Myślę, że to inni ludzie decydują, co jest największym osiągnięciem autora. Dla mnie wydanie książki w dwudziestu językach i możliwość zarabiania na życie jako pisarz jest czymś, o czym nigdy nie śniłem.

Czy którąś z napisanych przez siebie książek lubi Pan najbardziej?

Trudno powiedzieć, ale mam szczególny sentyment do swojej pierwszej książki „Zniknięcie Adèle Bedeau”. Chociaż akcja rozgrywa się we Francji, a nie w Szkocji, ta powieść jest dla mnie bardziej osobista. Ale może z pisarzami jest jak z matką, która hołubi najbardziej swoje pierwsze dziecko.

Miał Pan kiedykolwiek dosyć pisania i myślał o tym, żeby to rzucić?

Zawsze mam dość pisania. Zasadniczo nienawidzę każdej minuty, kiedy piszę. A jednak jestem bardziej nieszczęśliwy, kiedy nie piszę, niż gdy piszę. Obecnie mam w swojej głowie trzy powieści, nad którymi pracuję. Chciałbym też napisać książkę non-fiction. Prawdopodobnie nigdy nie przestanę pisać. To nie jest normalna praca, w której można po prostu przejść na emeryturę w wieku 65 lat, spacerować z psem i uprawiać ziemniaki na działce.

Czy ma Pan jakieś rady dla osób, które chciałyby zacząć swoją przygodę z pisaniem?

Unikajcie tych wszystkich głupich porad z Internetu dotyczących pisania. Napiszcie to, co chcecie, a nie to, co myślicie, że ktoś będzie chciał czytać. Bezlitośnie skracajcie i poprawiajcie swój tekst. Wierzcie w siebie.

Jak wyglądają Pana literackie plany na przyszłość? Czy pracuje Pan obecnie nad jakąś powieścią? Jeśli tak, czy mógłby Pan zdradzić kilka szczegółów na jej temat?

Znajdź książkę na Woblink.com

[bardzo powoli] Tak. Jestem trochę skryty, ale zdradzę, że akcja toczy się w Londynie w latach 60. XX wieku. Pojawia się tam psychoterapeuta, mnóstwo notatek i możliwe morderstwo.

Jakie są Pana ulubione książki? Takie, które z czystym sumieniem poleciłby Pan czytelnikom portalu Czytaj PL? Takie ścisłe Top 5.

„Zbrodnia i kara” – Fiodor Dostojewski
„La femme de Gilles” – Madeleine Bourdouxhe
„Podzielone ja” – R.D. Laing
„Le Petit Homme d’Arkhangelsk” – Georges Simenon
„Persepolis” – Marjane Satrapi

Czy ma Pan jakieś książkowe „guilty pleasure”?

Nie sądzę, żeby ktokolwiek kiedykolwiek powinien czuć się winny z powodu czytania czegokolwiek.

Dziękuję bardzo za wywiad.

Cała przyjemność po mojej stronie. Będę czekać na opinie o książce od polskich czytelników.

Wywiad z Graemem Macraem Burnetem przeprowadziła Martyna Gancarczyk

Zdjęcia autora udostępnione przez wydawnictwo Stara Szkoła.