Gdy miałem kilka i kilkanaście lat, a nawet już później, gdy byłem pełnoletni, komiks uważało się powszechnie za coś gorszego gatunku. Za rozrywkę dla głupków i niedorozwojów, a w najlepszym wypadku dla kogoś zaniedbanego kulturalnie. I trudno byłoby się z tym nie zgodzić. Wszystkie te marvelowskie serie o super bohaterach, o zmutowanych żółwiach i innych stworach, albo japońskie tasiemce o magicznych dziewczętach, pięknych chłopcach i zawziętej walce na śmierć i życie, często nie wiadomo o co, nie robią dobrego pr-u wśród tych, którzy tego typu treści nie tolerują. Ale komiksowi wcale nie jest tak daleko do literatury i książki.
Rozpoczynając rozważania nad tym, czy komiks to literatura, spójrzmy najpierw na temat z historycznego punktu widzenia. Literatura i wszystko co rozumiemy przez pojęcie sztuki, w tym też komiks mają wspólne korzenie. Wywodzą się z tego samego impulsu, który naszych prymitywnych przodków w paleolicie popchnął do przodu na drodze ewolucji. Korzeni tych należy szukać w jaskiniach zamieszkiwanych przez pierwszych ludzi, gdzie zaczęły pojawiać się naskalne malowidła, przedstawiające sceny polowań i innych wydarzeń istotnych dla tych małych, pierwotnych społeczności.
Podążając dalej tym tropem, trafiamy na pierwsze próby utworzenia jednolitego sposobu utrwalania treści za pomocą właśnie rysunków i symboli. Tak powstały egipskie hieroglify. Szczątkowe, i wyglądające zupełnie inaczej, pismo obrazkowe funkcjonuje do dzisiaj, w postaci znaków drogowych, zakazów, nakazów, instrukcji, na przykład informacje dotyczące prania odzieży na metkach. Stąd już dosyć blisko do powstania pisma, czyli zapisu alfabetycznego. Zatem opowiadanie historii za pomocą rysunków i obrazków dało nam jedno z dwóch podstawowych narzędzi do tworzenia literatury.
Opowieści zapisywane w postaci obrazków niewiele miały wspólnego z tymi, które czytamy dziś w postaci książek i komiksów. Były to najczęściej krótkie historie, pozbawione narracji, zawierające proste informacje, jedno konkretne wydarzenie, opis jakiejś czynności. Narracja pojawiła się z czasem, jako odpowiedź na narastającą potrzebę umieszczenia w przekazy przyczyn i skutków danego działania. Monumentalna Kolumna Trajana, to nic innego jak starożytny reportaż z wojny Rzymian z Dakami. Średniowieczne malarstwo narracyjne, służyło podobnym celom, opowiadaniu historii świętych i biblijnych przypowieści prostemu ludowi.
Samo pismo alfabetyczne, takie jakim posługujemy się dzisiaj, początkowo służyło głównie do zapisu ważnych danych ilościowych, dat, rachunków, a umiejętnością jego użycia i odczytania mogła pochwalić się ledwie garstka ludzi. Zdecydowana większość była nie piśmienna i nieczytająca. Jedyny sposób by dotrzeć do nich, to opowiadanie ustne, albo właśnie obrazy, rysunki, ryciny.


Pierwsze teksty literackie, opowiadające żywoty świętych, czyli hagiografie, bardzo przypominały dzisiejsze powieści graficzne. Niewielka ilość tekstu, bogato zdobionego, i całostronicowe rysunki, a w zasadzie obrazy, małe dzieła sztuki. Do momentu upowszechnienia się druku, trwało to w niemal niezmienionej formie. Potem zostało mocno ograniczone, do wymyślnych inicjałów na początkach rozdziałów i wklejanych czarno-białych rycin, będących uzupełnieniem tekstu, albo też swego rodzaju graficznym komentarzem. Zdobienie stron książek i ilustracje są obecne w literaturze praktycznie przez cały czas. Nawet dzisiaj. Wystarczy przejrzeć pierwszą lepszą książeczkę dla dzieci, w których tekst jest w mniejszości. Niektóre współczesne komiksy natomiast niewiele różnią się od książek rękopiśmiennych. Równowaga między tekstem a obrazem jest w nich zachwiana, jak na przykład u Willa Eisera i Alfonso Zapico. Nie ma więc wątpliwości, że z historycznego punktu widzenia komiks jest nierozerwalnie związany z książką. Ale czy literacko i kulturowo można spojrzeć na powieść graficzną w ten sam sposób?
Tekst literacki to „wypowiedź (zwłaszcza utrwalona graficznie, ale także ustnie) powstała w obrębie określonego systemu językowego, stanowiąca zamkniętą i skończoną całość z punktu widzenia treściowego (za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Tekst_(literatura). Komiks ma swój początek i koniec. Opowiada zazwyczaj zamkniętą historię. Jest, najczęściej, stworzony w danym języku, oraz utrwalony graficznie zgodnie z zamysłem i planem rysownika, albo wydawcy. Spełnia zatem warunki, aby uznać go za tekst kultury, choć dotyczy to głównie powieści graficznych, a nie kioskowych i gazetowych serii.
Rysunkowym historiom często zarzuca się brak narracji. Jest ona bowiem mylnie wiązana z obecnością słowa pisanego. A przecież narrator to nikt inny, jak osoba fikcyjna bądź nie, opowiadająca o wydarzeniach przedstawionych. W żadnej z definicji nie ma warunkowego istnienia tekstu. Narrator i narracja pojawiają się wtedy, gdy zaistnieje jakaś historia. W komiksie pozbawionym słów, będzie nią każdy kadr.
Można zarzucić komiksowej narracji bycie bardziej filmową niż literacką, gdyż wizja autora jest w rysunkach przedstawiona czarno na białym, i nie pozwala czytelnikowi użyć wyobraźni. Czyż jednak takiego samego skutku nie odnoszą didaskalia w tekście sztuki teatralnej? Często zawierają dokładne informacje na temat wyglądu, ubioru i zachowania postaci, oraz otoczenia. Również brak dialogów w komiksach, nie może stanowić o jego nieliterackości, gdyż ich obecność nie jest też jej wyznacznikiem. A przecież większość opowieści obrazkowych obfituje w dialogi.
Michał Wróblewski w swoim artykule „Komiks w perspektywie literaturoznawczej. Projekt komiksologii w dobie kryzysu genologii esencjalnej”, pisze o rozmyciu granic pojęcia literatura, o przenikaniu się i mieszaniu pojęć, o negacji klasycznych podziałów gatunkowych. W ten sposób tłumaczy pojawienie się komiksu w sferze zainteresowań i badań literaturoznawców, choć sam nie zgadza się ze stwierdzeniem, że komiks można postrzegać jako literaturę, ani za coś jej bliskiego. Czemu w dobie książek mówionych, które nawiązują do czasów gdy historie przekazywano sobie drogą ustną, gdy w różnego rodzaju magazynach pojawiają się ilustracje do tekstów, nierzadko zajmując całe strony, gdy wiersz przestaje być poezją, a książka staje się grą, często w dosłownym tego słowa znaczeniu, gdy gatunki literackie ewoluują, i powstają nowe, nie można uznać komiksu za jeden z nich?
Jakub Sobieralski
Wpis pierwotnie opublikowany na blogu Oczytany Facet.
O autorze recenzji
Założyciel bloga Oczytany-Facet.blogspot.com. Bibliotekarz z wykształcenia i powołania. Bloger i podróżnik z zamiłowania. Kocham czytać i pisać. Chciałbym kiedyś napisać książkę, ale jak na razie to tylko marzenie. Bloga prowadzę od ponad 2 lat. Wcześniej współpracowałem z pismem „Rynek Turystyczny” „Esensją”, portalami www.jazzsoul.pl oraz http://www.dobreksiazkimag.pl/