Jeśli kiedykolwiek polubiłeś/aś na Facebooku memy promujące czytelnictwo (szczególnie z profilów Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię Czytać Książki, Wącham książki, Czytam-Kupuję), jeśli kiedyś czytałeś/aś nowinki ze świata książkowego na portalu Niestatystyczny.pl, jeśli jesteś fanem/fanką fantastyki i kiedykolwiek wchodziłeś/aś na portal Kawerna.pl, to najprawdopodobniej natrafiłeś/aś na to, co tworzył lub współtworzył Patryk Sadowski. Owoce jego pracy codziennie zarażają miłością do książek setki tysięcy osób w Polsce.
Zapraszamy do lektury wywiadu z jednym z największych książkowych geeków Rzeczypospolitej.
Założyłeś jeden z największych w Polsce fanpage’y czytelniczych, prowadzisz jeden z najpopularniejszych obecnie (o ile nie najpopularniejszy) portali poświęconych fantastyce (Kawerna.pl), współtworzyłeś parę mocnych inicjatyw integrujących subkulturę czytelniczą w Polsce, jak „Wącham Książki„. Coś pominąłem?
Tak naprawdę pominąłeś pierwszy facebookowy fanpage, jaki współtworzyłem. Było to Czytam-Kupuję, którym zajmowałem się razem z Anną Gołębiowską (znaną bardziej jako Tess). Jego celem było pokazanie ludziom, że książki warto kupować i że wbrew obiegowej opinii potrafią być bardzo tanie. Obecnie liczy on ponad 42 tysiące fanów. W porównaniu z moim największym fanpage’em, Nie jestem statystycznym Polakiem, ta liczba może się wydawać niewielka, ale ten wynik i tak obiektywnie należy uznać za niezły.
Jak to się stało, że te inicjatywy powstały?
Kawernę odziedziczyłem po redaktor Agnieszce Woś. Początkowo był to bardzo mały serwis, ale udało się go rozkręcić. To właśnie praca na rzecz Kawerny pomogła mi wejść w świat książek i pisarzy.
Jeśli chodzi o inicjatywy na profilach facebookowych, to było to w czasie, kiedy Polacy dopiero przenosili się na to medium z Naszej Klasy. Wykorzystaliśmy tę okazję, zakładając „Czytam-Kupuję”.
W trakcie jego rozwijania w 2011 roku w “Polityce” albo w “Gazecie Wyborczej” ukazał się artykuł donoszący o tym, że statystyczny Polak nie czyta książek. Postanowiliśmy zrobić wówczas wydarzenie na Facebooku o nazwie „Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki”. Opublikowaliśmy tam manifest o treści:
Statystyki alarmują – coraz więcej Polaków nie czyta! Aż 56% z nich – w ogóle, zaś tylko 12% czyta więcej niż sześć książek rocznie. Pokażmy, że czytanie to nie wstyd, tylko powód do dumy! Pokażmy światu, że nie jesteśmy statystycznymi Polakami, pochwalmy się tym, że czytamy! Dołączcie do nas!
Do wydarzenia dołączyło ponad 1000 osób, co w tamtym czasie było niebagatelną liczbą. Po sukcesie eventu postanowiliśmy wykorzystać jego popularność i założyliśmy profil o tej samej nazwie.
To był też moment, kiedy memy z śmiesznymi, głupkowatymi treściami były zjawiskiem relatywnie świeżym i oczywiście od razu zyskały wielką popularność. Postanowiliśmy też przygotowywać śmieszne, ale już nie durne obrazki, memy, cytaty z książek i o książkach, nawiązania do książek. Bardzo szybko Niestatystyczny przebił popularnością profil Czytam-Kupuję. Obecnie jest jednym z największych fanpage’y czytelniczych w Polsce.
Lubisz to, co robisz?
Tak, właściwie tak.
Czy spotkałeś się z ludźmi, którzy atakowali Cię za Twój styl promowania czytelnictwa?
Tak. Byli tacy, którzy twierdzili, że segreguję Polaków na lepszych i gorszych. Chociaż my nikogo nie segregujemy. Nasza nazwa po prostu odpowiadała na tezę sformułowaną we wspomnianym wcześniej artykule z 2011/12 roku.
Czy pamiętasz, jak zaczęła się Twoja przygoda z czytaniem? Jakie książki jako pierwsze zwróciły Twoją uwagę? Dużo czytałeś jako dziecko?
Od kiedy pamiętam, lubiłem czytać, a czytałem sporo z powodu… gier komputerowych. Jako dzieciak miałem komputer Atari, na którego gry ładowały się przez kasety magnetofonowe. Wczytanie gry trwało około 30 minut i w tym czasie sprzęt był bardzo wrażliwy na drgania, nie można było zbyt gwałtownie się koło niego ruszać. Trącenie komputera mogło się skończyć ponownym ładowaniem gry. Jedyną rzeczą, którą można było robić w tym czasie, było właśnie czytanie książek.
Przy czym to nie jest tak, że książki były dla mnie czymś gorszym niż gry – czytanie i granie jest w gruncie rzeczy bardzo do siebie podobne. I gry, i książki opowiadają historie.
Do końca podstawówki przeczytałem wszystkie lektury obowiązkowe i nadobowiązkowe. W ogóle przeczytałem wszystkie lektury szkolne. OK, prawie wszystkie. Jedyne, czego nie przeczytałem do końca, to „Nad Niemnem” (próbowałem obejrzeć jej ekranizację i obecnie już nie wiem, co jest gorsze – film czy książka).
Szybkiego czytania nauczyła mnie także… grypa. Kiedy byłem chory, rodzice pozwalali mi oglądać przez godzinę telewizję, o ile wcześniej przez godzinę czytałem książkę. Mówili mi, ile rozdziałów mam przeczytać i mnie z nich przepytywali. Wtedy też nauczyłem się czytać naprawdę szybko.
W liceum czytywałem już fantastykę. Pamiętam, że bardzo wzruszył mnie “Władca Pierścieni”.
Jaka książka zrobiła na Tobie największe wrażenie w dzieciństwie?
“Baśnie z 1001 i jednej nocy” i komiks o Muppetach, który przywiozła mi moja mama z Anglii.
Co czytywałeś w Liceum?
Tolkiena, LeGuin i Pratchetta, dużo książek wydawnictwa Mag. Ogólnie fascynowały mnie powieści ukazujące alternatywne wersje rzeczywistości. Przy czym to nigdy nie było tak, że interesowała mnie sama fantastyka, ale też to, co kryło się pod nią. Po przeczytaniu książek Neila Gaimana zacząłem czytać o mitologii skandynawskiej, po “Wiedźminie” sięgnąłem po opracowania literaturoznawcze dotyczące fantastyki.
Szczególnie ważna w tym okresie była też jedna wycieczka do Włoch. Znajomy pożyczył mi wówczas książkę sir Terry’ego Pratchetta – przeczytałem ją wówczas około 15 razy. Szukałem kolejnych fajnych lektur, ale zdobycie polskich książek we Włoszech stwarzało pewne problemy. Poprosiłem znajomych Polaków, u których byliśmy, o jakąś fajną książkę. Dali mi „Mistrza i Małgorzatę”. To była lektura i powiem szczerze, że nie chciałem jej czytać w wakacje. Powiedziałem sobie, że jeśli po paru pierwszych stronach głowa mi nie padnie, to jej nie czytam. No ale głowa padała wielokrotnie, więc totalnie zaczytałem się w tej powieści.
Czy była jakaś książka, która szczególnie podniosła Cię na duchu w trudnej chwili?
Nie, po prostu kochałem wszelkie opowieści. Historie były dla mnie wartościowe bez względu na formę: czy to książka, komiks, gra czy film. Ale książka zawsze wygrywała, bo dawała pole do popisu mojej wyobraźni.
Co najbardziej lubisz czytać?
Sir Terry Pratchett ma specjalne miejsce w moim sercu, jest dla mnie nawet ważniejszy niż sir J.R.R. Tolkien. Zacząłem przygodę z nim od książki „Równoumagicznienie”. To była naprawdę ciekawa powieść, która poruszała temat nie tylko fantastyki, ale też równości płci. Po niej zacząłem czytać wszystko, co zostało napisane przez Pratchetta, nie tylko książki z serii “Świata Dysku”, ale też “Trylogię Nomów”, cykl o Johnie Maxwellu itp.
Czy książki pomogły Ci znaleźć upragnioną pracę? Nawiązać szczególnie interesującą znajomość? Jak to było?
Tak. Dzięki pracy na rzecz Kawerny zainteresowała się mną Anna Brzezińska, świetna pisarka fantasy, która była współwłaścicielką wydawnictwa Runa.
Czy czytanie pomogło Ci nawiązać szczególnie interesujące znajomości?
Tak, nie sposób wymienić wszystkie. Poznałem osoby związane z branżą książkową, pisarzy, redaktorów, wydawców, nawet polityków.
Co teraz czytasz?
“Rybaka znad Morza Wewnętrznego” Ursuli K. Le Guin, “Opowieść o Kullervo” J.R.R. Tolkiena i “Historię twojego życia” Teda Chianga, “Lord John i sprawa osobista” Diany Gabaldon oraz “Ostatnich gryzą psy” Navala.
Dzięki za wywiad!
Z Patrykiem Sadowskim rozmawiał Mikołaj Kołyszko.