Robert Małecki to jeden z najbardziej lubianych pisarzy w kręgach polskiej literatury kryminalnej. Do tej pory na swoim koncie na dwa cykle: trzy tomy o Marku Benerze oraz trzy o Bernardzie Grossie. „Żałobnica” to jego pierwsza książka odbiegająca od gatunku kryminału – jak dla mnie to pogranicza thrillera i powieści psychologicznej, a i pokusiłabym się o stwierdzenie, że dostrzegam tam też elementy literatury pięknej – umiłowanie słowa, poszanowanie go jest tu naprawdę na wysokim poziomie.Dla mnie to było dopiero drugie zetknięcie z piórem autora – wcześniej, kilka lat temu, czytałam tylko „Skazę”.
„Nie jestem idealna. Raczej zepsuta i zła.I nie jestem tylko wdową.Jestem kobietą, która straciła pasierbicę. Czy jest na to jakieś odpowiednie słowo? Wątpię.Dlatego wolę o sobie mówić, że jestem żałobnicą.„Żałobnica” do mnie pasuje, lgnie do skóry i wchłania się niczym najlepszy krem. Jestem żałobnicą. Jestem suką.”
„Żałobnica” to historia Ani, kobiety w okolicy trzydziestki, która kilka tygodni temu straciła w wypadku męża i pasierbicę. Ich samochód został zmiażdżony na przejeździe kolejowym – dróżniczka straciła przytomność akurat w momencie, gdy powinna opuszczać szlabany… Ania zostaje z tą tragedią sama, nie ma swojej rodziny, a rodzina męża się od niej odwraca. Gnana niepokojem, koszmarami sennymi, powidokami wypadku, często odwiedza miejsce, gdzie doszło do zdarzenia. Obserwuje też dróżniczkę, więc gdy ta nagle znika, oczy wszystkich kierują się ku Ani. To niebezpieczne – szczególnie, że kobieta nosi w sobie wielki sekret, demony przeszłości, które nie powinny zostać odgrzebane…
„Boisz się, że obudzę demony przeszłości?”
Opowieść rozgrywa się w trzech planach czasowych: Teraz, Wcześniej i Dawno temu. Dwa pierwsze odnoszą się do dorosłego życia kobiety, ostatni z kolei do czasów, gdy jako nastolatka, 15letnia dziewczyna mieszkała w małej wsi pod Krakowem. Narracja prowadzona jest przez Anię w pierwszej osobie czasu teraźniejszego. Jak wspomniałam już na wstępie, styl pisarza jest rewelacyjny. Czytając, miałam wrażenie, że każde jedno słowo jest tu dokładnie przemyślane, idealnie dopasowane. Przez historię się płynie, a nawet w niej całkowicie zanurza, tak, że podczas lektury nie liczy się nic innego, jak tylko ta opowieść i emocje, które ze sobą niesie.
„Każdej nocy od wypadku słyszę huk zgniatanych blach, zgrzyt szkła i pisk hamulców pociągu. Słyszę syrenę karetki.”
Ania to niesamowicie skrupulatnie zbudowana postać. Jest naprawdę świetnie przemyślana, każde jej zachowanie, każda myśl jest tak prawdziwa, że czytelnik odczuwa ją całym sobą. Ania nigdy nie miała łatwego życia, od początku wiemy, że stało się jej coś złego, coś co naznaczyło ją na całą dalszą drogę. Doświadczyła wiele zła, nie tylko w odległej przeszłości, ale i całkiem niedawno – ze strony męża i pasierbicy. Gdy czytałam o tym jak ją traktowali aż wybuchał we mnie gniew na tak ogromną niesprawiedliwość, na tak wielkie niezrozumienie. Ania oczywiście też nie jest kryształowo czysta, sama też przyczyniła się do takiego traktowania, jednak sęk w tym, że ona całą sobą czuje, że na to zasługuje – że jest zła, że nie zasługuje na szczęście, choć jednak bardzo mocno go pragnie. Przez narrację pierwszoosobową możemy się dokładnie przyjrzeć tej niezwykle szczegółowo zbudowanej postaci, tej zawiłości odczuć, emocji i myśli, które są realne, żywe i bardzo prawdziwe. Niesamowite, jak autor wczuł się w tą postać, jak świetnie ją uchwycił.
„Druga trzydzieści przechodzi w trzecią piętnaście, a ta kiedy setny raz wygniatam materac, przekręcając się na bok, mozolnie przeobraża się w czwartą czterdzieści osiem. Szarość wkrapla się w noc i intensywnieje za oknem.Nie chcę tego dnia. Chcę spać, chcę odejść i zniknąć. Ale boję się wysunąć spod kołdry.”
Oczywiście bardzo podobał mi się też sposób narracji, rozdzielenie jej na trzy czasy i powolne odkrywanie wydarzeń, które wpłynęły na życie głównej bohaterki. Przez całą historię odczuwa się uczucie niepokoju, niebezpiecznej i smutnej ciekawości, co tak naprawdę się stało. Jasne jest jedno – na pewno nic dobrego. Kontrast pomiędzy sielską wsią, w której wychowała się Ania, a mrocznymi wspomnieniami jest naprawdę uderzający. W ogóle przedstawienie polskiej wsi kilkanaście lat temu jest bardzo ciekawe – mentalność ludzi, częste zamiatanie niewygodnych spraw pod dywan, stoją w opozycji do dzieciństwa pełnego wolności, lasów i pól pełnych zbóż. A nad tym wszystkim góruje kościół i krzyż, który czuwa nad wsią i przyzwala na tak niesprawiedliwe osądy, tak mroczne wydarzenia.
„Są na tym świecie miejsca, które wiążą nas ze sobą tak, jak kotwica łączy statek z dnie morskim. Wbijają w skórę haczyki i szarpią boleśnie przy najmniejszym ruchu.”
„Żałobnica” niesie ze sobą naprawdę wiele. Nie sposób tego opisać, a ja znowu czuję, że to taka książka, o której cokolwiek napiszę, to i tak będzie za mało. Wiem, że będę o niej jeszcze długo myśleć i odkrywać kolejne emocje, kolejne uczucia, kolejne przemyślenia, które zostały w niej zawarte. Jestem pod ogromnym wrażeniem kunsztu autora, to jak dogłębnie zna uczucia, psychikę ludzką i jak świetnie operuje słowem.
„… smutek jest pasożytem, podpełza i bezboleśnie przebija się przez skórę, a potem wije się tuż pod nią, panoszy i rozmnaża, zostawiając w mózgu larwy.”
Za możliwość publikacji recenzji dziękujemy blogowi: Kryminał na talerzu
Autor recenzji: Kryminał na talerzu
Tytuł: Żałobnica
Autor: Robert Małecki
Premiera: 14 lipca 2021
Wydawnictwo: Wydawnictwo Czwarta Strona