Najlepsze premiery komiksów

w dziale Archiwum/Co warto czytać?/Recenzje by

Jeszcze niedawno wydawałoby się, że era komiksów w Polsce bezpowrotnie zanika. 10 lat temu znajomy pracujący w jednej z czołowych oficyn specjalizujących się w tego typu publikacjach informował, że nie opłaca się drukować nakładów przekraczających tysiąc egzemplarzy, bo nie znajdą one nabywców. Parę miesięcy temu Wydawnictwo Komiksowe zawiesiło swoją działalność… A tymczasem inne oficyny coraz częściej i obficiej zaczyna wydawać komiksy i robią to z sukcesami. Są one coraz lepiej dopracowane, wydawane są w coraz większym nakładzie i podobno sprzedają się bardzo dobrze.

Nie jesteśmy komiksowymi koneserami, nie siedzimy też w komiksowym undergroundzie, ale jako zapaleni czytelnicy pochłaniamy ich sporo. Postanowiliśmy się z Wami podzielić naszymi wrażeniami po lekturze co bardziej obiecujących publikacji pojawiających się aktualnie na rynku.

Mikołaj Kołyszko recenzuje:

Unka Odya

„Brom”

Okładka komiksu "Brom" recenzowanego w artykule najlepsze premiery komiksów
Kup w promocji na Woblink.com

Opinia, którą wyrażam jest absolutnie subiektywna, wyrażona przez człowiek, który nie jest specjalistą od komiksów i przeczytał ich w swoim życiu nie więcej niż 40. Zrozumiem, jeśli ktoś będzie moją opinią zdumiony, ale… „Brom” jest najlepszym komiksem, jaki czytałem, jest najlepszym polskim komiksem, jaki czytałem i na pewno najlepszym komiksowym debiutem tego roku.

Akcja dzieje się na Pomorzu. Główny bohater, Brom, dowiaduje się, że ma rodzinę w Kartuzach (kto choć przez chwilę przebywał w tym regionie, o nic więcej nie pyta, bo wie, że delikatnie mówiąc, jest to specyficzne miejsce na mapie naszego kraju) i zostaje przez swoją matkę wysłany, by odwiedzić jej przedstawicieli. Tam poznaje Marysię, ekstrawertyczną dziewczynę, której uroczy uśmiech pięknie ukrywa jej stalowe nerwy, a bijące od niej ciepło miesza się z bezwzględnością. Brom wkrótce poznaje sekretne oblicze otaczającego go świata, pełne niezwykłych stworzeń i nieznanych wcześniej zagrożeń. Na kolejnych stronach akcja komiksu przenosi się z Kartuz do Gdańska, jednak nie traci nic ze swojego niezwykłego klimatu.

Nie mówię, że jest najbardziej ambitną produkcja, nie mówię, że każdego zachwyci tak jak mnie. To połączenie stylu fabularnego znanego z kultowego serialu „Gravity Falls”, okraszonego motywami z legend, baśni i mitów (w tym słowiańskich), stroniącego sobie żarty z okultystycznych i ezoterycznych doktryn a narysowanego w stylu kultowych komiksów internetowych z początku XXI wieku. Dla mnie to produkt idealny, bawiłem się świetnie, śmiałem się do rozpuku i nie mogłem się od niego oderwać – a tego od komiksu oczekuję. Mam nadzieję, że jak najszybciej powstanie jego kontynuacja.

Jody Houser, Stefano Martino, Keith Champagne, Lauren Affe, Nate Piekos

“Stranger Things. Po drugiej stronie”

Okładka komiksu "Stranger things. Po drugiej stronie", który miał premierę przed kilkoma tygodniami. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Kup w promocji na Woblink.com

Serial „Stranger Things” bardzo szybko zdobył status kultowego hitu. Nie znam drugiej produkcji, która tak zgrabnie zagrała na sentymencie do lat 80. XX wieku, w tak udany sposób czerpała z kultowych dzieł owej dekady („E.T.”, „Strefy mroku”, „Goonies” itp.), a jednocześnie robiła to w niepokojącym i niepowtarzalnym stylu. W mojej skromniej ocenie prawdziwie udany był pierwszy sezon, a drugi zaczął cierpieć na schorzenie nazywające się „Czy to aby nie jest odcinanie kuponów?”.

Z tego powodu bardzo ucieszyło mnie, że komiks „Po drugiej stronie” uzupełniał fabułę pierwszego sezonu. Ukazuje dokładnie to, co na ekranie nie zostało uwiecznione: to, co działo się z Willem w „odwróconym świecie”. Fabuła nie zaskakuje nowymi faktami, bynajmniej. Ale nie jest to potrzebne, by wciągał i czytało się go z przyjemnością.

Posępny, mroczny klimat świetnie oddaje horrorową atmosferę produkcji. Jeśli jesteś miłośnikiem serialu „Stranger Things”, powinieneś zapoznać się z tym tytułem.

Roz Chast

„Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym”

Okładka komiksu "Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym", który będzie mieć premierę niebawem. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Już niebawem na Woblink.com

Są takie dzieła, które przełamaniem pewnych schematów (na które nikt nie wpadł lub nikt się na nie nie odważył) po prostu rozwalają system i podbiją listy bestsellerów niemal natychmiastowo. I mamy to do czynienia z jednym z nich. Bo czy wpadlibyście na pomysł (lub odważylibyście się) zrobienia komiksu opowiadającego z humorem o… starości swoich rodziców i ich o tym, jak przebiega proces odchodzenia ich z tego świata.

Przyznam szczerze, że to najodważniejszy tytuł, z jakim spotkałem się w tym roku. Podziwiam Roz Chast, że zdecydowała się takie dzieło tworzyć, narysować, napisać i zrobić to jeszcze w tak szczery stylu! Domyślam się, że dla autorki opowiadanie tych historii w przezabawny sposób (realnie przecież przerażających i smutnych) było procesem terapeutycznym, a przez co stworzyła dzieło, które jest także terapeutyczne dla innych. Kiedy człowiek zdaje sobie sprawę, że nie tylko on mierzy się z pewnymi problemami, łatwiej mu się z nimi oswoić i nie zwariować od nich. Nie dziwię się w ogóle, że „Porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym” dostało się na listę bestsellerów New York Timesa. Jest nie tylko świetne, ale też bardzo potrzebne.

Powiedzcie sami, czy któryś z Waszych rodziców lub dziadków, kiedy chcecie im pomóc, nie wypowiada głośno podobnych pierdół, które mu samemu zdają się natchnionymi mądrościami?

Ano właśnie. Kto nie słyszał podobnych tez z ust starszych członków swojej rodziny…

Jakub Krasny recenzuje:

Marzec bieżącego roku nie był wesoły miesiącem dla wszystkich miłośników komiksów w Polsce. Rynek wydawniczy obiegła smutna wiadomość o zamknięciu Wydawnictwa Komiksowego, które zakończyło działalność po kilku latach działalności. Oficyna ta była odpowiedzialna za wydanie na polskim rynku kilku znakomitych pozycji, w tym tak kultowych komiksów, jak „Maus” czy „Kot Rabina”.

Na otarcie łez przyszła za to wiadomość z zupełnie innej strony. Wydawnictwo Marginesy, kilka dni po wstrząsającym komunikacie Wydawnictwa Komiksowego, podzieliło się w mediach informacją o zatrudnieniu Szymona Holcmana, komiksowego aktywisty, związanego na co dzień z Kulturą Gniewu. Dzięki tej współpracy, Marginesy otworzyły zupełnie nową gałąź działalności, zwracając się ku komiksom i powieściom graficznym.

Jérémie Royer, Fabien Grolleau

„Audubon. Na skrzydłach świata”

Okładka komiksu "Audubon. Na skrzydłach świata", która miała premierę w maju. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Kup w promocji na Woblink.com

Wśród pierwszych tytułów tej serii wydanych przez Marginesy znalazł się komiks „Audubon. Na skrzydłach świata”. Przedstawia postać ekscentrycznego ornitologa Johna Jamesa Audubona, naturalizowanego Amerykanina urodzonego jako Jean-Jacques. Audubon poświęcił całe swoje życie przyrodzie, jego głównym celem było skatalogowanie – namalowanie i opisanie – wszystkich ptaków zamieszkujących Amerykę Północną. W tym celu wyruszał na wielomiesięczne wyprawy, by odwiedzić każdy obszar kontynentu. Jego ekspedycje wiązały się z dużymi nakładami finansowymi i czasowymi. By dopiąć swojego celu, Audubon nie liczył się z konsekwencjami.

„Audubon. Na skrzydłach świata” to fabularyzowana opowieść o determinacji, pasji i kłodach, jakie życie rzuca pod nogi, gdy za wszelką cenę chcemy osiągnąć sukces. Jak to często bywa, Audubon nie znalazł zrozumienia wśród współczesnych mu badaczy. Jego praca nie spełniały standardów, często wyśmiewano go i zamykano przed nim furtki do wielkiego świata, zarówno sztuki, jak i nauki.

Komiks autorstwa Fabiena Grolleau i Jeremiego Royera jest wykonany bardzo estetycznie. Ilustracje utrzymane są w pastelowych, ciepłych kolorach. Przy tak wciągającej fabule przyjemna kreska wydaje się być znakomitym uzupełnieniem tego tomu. Na dodatek wydanie zostało wzbogacone o reprinty dzieł Audubona. Umieszczone na końcu uzupełniają i klamrowo zamykają historię.

Nathalie Ferlut, Tamia Baudouin

„Artemizja”

Okładka książki "Artemizja", która miała premierę 24 kwietnia. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Kup w promocji na Woblink.com

Kolejnym znakomitym biograficznym komiksem Marginesów jest opowieść o Artemizji Gentileschi, córce jednego z uczniów wielkiego Caravaggia. Artemizja uznawana jest za jedną z pierwszych malarek Europy – była pierwszą kobietą, której pozwolono w pełni parać się tym zawodem. Przełomem był rok 1616, gdy artystkę przyjęto do Accademii delle Arti del Disegno. Mimo to, choć posiadała ogromny talent i charyzmę, nigdy nie dorównała sławie żadnemu z jej męskich rówieśników.

Komiks duetu Ferlut/Baudouin nie cieszy oka tak bardzo jak „Audubon”, ilustracje sprawiają wrażenie lekko niedopracowanych. Na dodatek dobór bardzo wąskiego kroju czcionki bardzo utrudnia lekturę. Niemniej trzeba przyznać, że takie komiksy jak „Audubon” czy „Artemizja”, niosą za sobą nie tylko warstwę estetyczną, ale także wpływają na utrwalenie pamięci o przedstawionych w nich bohaterach. Śmiało można powiedzieć, że „Artemizja” to mocny głos w komiksie feministycznym. Jej postawa – burzliwa walka o uznanie w artystycznym świecie oraz próba wyciągnięcia rodziny z nędzy – może służyć jako archetypiczny symbol walki o swoje prawa. W tym przypadku prawa kobiet.

Martyna Gancarczyk recenzuje:

Matteo Farinella, Hana Roš

„Neurokomiks”

Komiks pt. "Neurokomiks" miał premierę 24 kwietnia 2019 r. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Kup w promocji na Woblink.com

„Neurokomiks” Hany Roš i Matteo Farinellego, w tłumaczeniu Jacka Koniecznego, to podróż w głąb ludzkiego mózgu okraszona historią badań nad tym fascynującym organem. Komiks został wydany przez brytyjskie wydawnictwo Nobrow i był jego najlepiej sprzedającym się tytułem. W Polsce mamy okazję zapoznać się z „Neurokomiksem” dzięki wydawnictwu Marginesy.

Główny bohater komiksu trafia wprost do ludzkiego mózgu. W podróży przez meandry mózgu towarzyszą mu naukowcy, badacze i pionierzy neurologii, którzy na każdym kroku objaśniają mu skomplikowane zjawiska jakich jest świadkiem. Ścieżka, jaką podróżuje bohater, jest bardzo przejrzysta. Zaczyna się od morfologii, przez farmakologię, aż po działanie ludzkiej pamięci.

„Neurokomiks” w idealnych proporcjach łączy naukę i zabawę – zaskakujące przygody przeżywane przez bohatera (konfrontacja z substancjami wpływającymi na neuroprzekaźniki, próba uratowania psa Pawłowa, podróż pęcherzykami synaps i wiele więcej) połączone z konkretną porcją wiedzy sprawiają, że informacje, jakie chcą przekazać nam autorzy, stają się łatwiejsze do przyswojenia i zapamiętania. Nawet najbardziej skomplikowane procesy zachodzące w ludzkim mózgu są przedstawione jako interesujące zjawiska. Komiks ułatwia zrozumienie pewnych zagadnień neurologicznych bez ocierania się o banał czy infantylność. Polecam przeczytać „Neurokomiks” więcej niż jeden raz, aby utrwalić zdobytą wiedzę.

Box Brown

„Tetris. Ludzie i gry”

Okładka komiksu "Tetris" autorstwa Box Brown. Komiks miał premierę 29 maja. Komiks recenzowany w artykule "najlepsze premiery komiksów"
Kup w promocji na Woblink.com

W tym roku obchodzimy 35. urodziny Tetrisa, najpopularniejszej gry wideo jaka kiedykolwiek powstała. Grał w nią i poddawał się jej hipnotycznemu urokowi prawie każdy. Mimo popularności gry stworzonej przez Aleksieja Pażytnowa, młodego pracownika radzieckiej Akademii Nauk, oraz jego współpracowników, Dimitrija Pawłowskiego i Wadima Geriasimowa, początkowo byłam zaskoczona objętością komiksu. 250 stron poświęconych Tetrisowi budziło we mnie wątpliwości. Jak bardzo się myliłam! Komiks Boxa Browna jest po prostu fantastyczny, a historia powstania gry zadziwiająca. Tak jak nie można oderwać się od partii Tetrisa, nie można oderwać się również od tego komiksu. Autor nie skupił się tu tylko i wyłącznie na grze. Potraktował jej narodziny jako doskonały pretekst do snucia opowieści o roli sztuki i gier w życiu człowieka. Pokazał, jak ewoluowały gry – od czasów prehistorycznych do współczesności. Przedstawił też pokrótce historię powstania takich gigantów jak Nintendo. Brownowi udało się także uchwycić absurdy rządzące Związkiem Radzieckim, szczególnie widoczne przy kontaktach z zagranicznymi firmami.

Tetris wyrósł z pasji Pażytnowa. Nie zależało mu na pieniądzach, a na tym, by ludzie na całym świecie mogli cieszyć się z jego gry. Jednak droga od jej powstania do podbicia przez nią całego świata była usiana intrygami, oszustwami i absurdami rodem z czarnych komedii. Komiks Boxa Browna jest niesamowitą opowieścią o genialnym pasjonacie, wojnie o prawa do gry, sekretnych wizyt w Związku Radzieckim, gigantycznych nieporozumieniach, a nawet zuchwałych kradzieżach. Nie zabrakło tu także zabawnych smaczków i ciekawostek. W czasie procesu o prawa do gry, w którego wygranie wierzyło Atari/Tengen, rozpoczęto gigantyczną kampanię medialną. Jednym z towarzyszących jej sloganów reklamowych był zwrot: „Jak na Syberii tylko trudniej”.

Komiks został nominowany do nagrody Eisnera, potocznie nazywanej komiksowym Oscarem, w kategorii „najlepszy komiks oparty na faktach”. Polscy czytelnicy mają szansę zaznajomić się z tą fascynującą historią, w tłumaczeniu Marcina Wróbla, dzięki wydawnictwu Marginesy. Polecam wszystkim – fanom gier, komiksów oraz powieści graficznych jak i wielbicielom genialnych, wciągających historii opartych na faktach.


Jak widać, mimo pewnych perturbacji, komiksy na polskim rynku zdają się mieć całkiem dobrze i oprócz pozycji najzwyczajniej w świecie dobrych nie brakuje też na nim tych wybitnych. Dla nas to wspaniała wiadomość. Nikt z nas nie chciałby żyć w świecie, w którym powieści graficzne znów zostałyby zepchnięte do mikroskopowej niszy.

Mikołaj Kołyszko

Jakub Krasny

Martyna Gancarczyk