Nina Solomin – wywiad z autorką reportażu „Ok, amen”

w dziale Archiwum/Ciekawostki/Co słychać?/Co warto czytać?/Sławni czytają by

Dzisiaj, 16 września, wypada premiera reportażu o ultraortodoksyjnych Żydach zamieszkujących nowojorski Williamsburg – „Ok, amen” Niny Solomin. Autorka książki to dziennikarka i pisarka, która pod koniec lat 90. zamieszkała w Nowym Jorku, gdzie rozpoczęła pracę nad reportażem. „Ok amen” szybko stało się bestsellerem i rozpoczęło dyskusję o chasydach Satmar w prasie i na uniwersytetach. W wywiadzie dla Czytaj PL Nina Solomin opowiada o swojej książce, modzie na chasydów we współczesnej popkulturze, a także o tym, dlaczego ortodoksyjni Żydzi są grupą wyjątkowo dotkniętą pandemią COVID-19.

We wstępie do swojej książki napisałaś, że w Nowym Jorku, ze względu na sposób funkcjonowania społeczności, to ortodoksyjni Żydzi należą do grupy najbardziej dotkniętej pandemią COVID-19. Mogłabyś opowiedzieć nam coś więcej o koronawirusie w społeczności Satmar?

Pandemia bardzo dotknęła społeczności chasydzkie, a jednym z głównych powodów, które na to wpłynęły, jest prowadzony przez chasydów styl życia – kolektywny, bliski i zorientowany społecznie. Członkowie społeczności codziennie spotykają się w synagogach, biorą udział w weselach, gdzie tydzień w tydzień, setki ludzi tańczą bardzo blisko siebie. Generalnie prowadzą kolektywny, bliski i zorientowany społecznie styl życia. Wiele wskazuje na to, że chasydzi długo nie zdawali sobie w pełni sprawy z tego, jak poważnym zagrożeniem jest COVID-19 i nie zmienili swojego zachowania do momentu, w którym było już za późno.

Do Williamsburga trafiłaś jako dwudziestokilkuletnia świeżo upieczona dziennikarka. W „OK, amen” pisałaś, że Twoje niedoświadczenie okazało się zaletą, która pomogła w kontaktach z początkowo niezbyt przyjaźnie nastawionymi ortodoksyjnymi sąsiadami. Czy Twój reportaż powstałby, gdybyś trafiła na Brooklyn w późniejszym etapie życia?

Wydaje mi się, że wtedy byłaby to całkowicie inna książka. Przede wszystkim dlatego, że zwracasz uwagę na inne rzeczy, gdy jesteś 25-letnią singielką, a na zupełne inne gdy jesteś matką trójki dzieci. Kiedy jest się młodym, ma się ten przywilej bycia niedoświadczonym, bardziej naiwnym, a jednocześnie bardziej otwartym na nowych ludzi i nieznajomych. Pierwsze miesiące po przyjeździe do Williamsburga, kiedy próbowałam dostać się do chasydzkiej społeczności, były bardzo wyczerpujące psychicznie. Czułam się jak outsiderka, ludzie nie byli przyjaźnie nastawieni, czasami czułam się naprawdę parszywie.Wydaje mi się, że obecnie bym tego nie wytrzymała. Jako kobieta po czterdziestce nie mam już takiej cierpliwości do ludzi, którzy mają do mnie wrogie nastawienie bądź sprawiają, że źle się czuję. Jednak kiedy dostałam się już do społeczności chasydzkiej i poznałam jej członków od wewnątrz, czasami czułam się wręcz przytłoczona ciepłem i pomocą, jaką mi oferowali.

Ok amen
Znajdź ebooka na Woblink.com

Jak zmienił się Williamsburg od czasu kiedy pisałaś „OK, amen”? Czy nadal utrzymujesz kontakt z bohaterami reportażu?

Nadal utrzymuję kontakt z Pinchasem i Chavą, młodą parą, która wychowywała się w świeckich rodzinach, ale stała się religijna i wzięła ślub. Obecnie mają czworo lub pięcioro dzieci. Niedawno urodził się im także pierwszy wnuk. Pinchas to były awangardowy performer, który zanim zapuścił wielką rudą brodę oraz długie pejsy, i został chasydem Satmar, grał w hipsterskich klubach na Manhattanie. Kiedy go poznałam, był tak religijny, że nawet nie spojrzał mi (młodej i niezamężnej kobiecie) w oczy. Mówił do mnie jednocześnie odwracając głowę i nie patrząc w moją stronę. Chava wtedy jeszcze nie była w ciąży, więc przyjęła mnie jako swój “projekt”, aby wesprzeć mnie w stawaniu się osobą religijną.

Społecznością ortodoksyjnych chasydów rządzą bardzo rygorystyczne zasady. Która kwestia była dla Ciebie najbardziej niezrozumiała, szokująca albo najtrudniejsza do zaakceptowania?

W dobrej rodzinie złożonej z przyzwoitych ludzi patriarchalny sposób organizowania życia nie stanowi większego problemu, ponieważ w rzeczywistości kobieta będzie miała naprawdę wiele do powiedzenia na temat podejmowanych decyzji. Ona i jej mąż dzielą się władzą w rodzinie. Problem zaczyna się, jeśli dane gospodarstwo domowe jest dysfunkcyjne, a mężczyzna nie jest dobry dla swojej żony. Wtedy też zasady dają mu na przykład formalne prawo do odmówienia żonie rozwodu. Moim zdaniem właśnie zasady dotyczące rozwodów są najbardziej problematyczne.

W reportażu pisałaś, że chasydzi smatmar nie uprawiają sportu, często nie chodzą również do kina, nie czytają świeckich książek i nie oglądają telewizji. Jakie rozrywki są więc wśród nich popularne?

W idealnym założeniu mają oni w ogóle nie tracić swojego wolnego czasu na powierzchowne sprawy, a zamiast tego studiować Torę lub spełniać dobre uczynki. Chasydzi chodzą na bardzo dużą ilość wesel. Zawsze zapraszają setki gości na tego typu uroczystość. Lubią się w ten sposób bawić, a do tego zawsze dużo tańczą.W książce opisałam nawet imprezę dla kobiet, na której organizowane są loterie charytatywne – one także wydają się cieszyć sporą popularnością. Właściwie, jeśli masz w domu od pięciu do dziesięciu (lub więcej) dzieci, to ile masz czasu na oglądanie filmów i czytanie książek? Kiedy nasze dzieci były małe, przez dziesięć lat nie chodziłam do kina. Nie było na to czasu.

Jaki jest stosunek młodych żydów do tematu Zagłady? Czy przedstawiciele trzeciego, czwartego pokolenia po tym, które przeżyło Holocaust, nie mają już dość życia przeszłością? Nie ma w nich chęci do życia teraźniejszością?

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że wydarzenia na kanwie których powstał ten reportaż, miały miejsce pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Ówczesne młode pokolenie różniło się więc od dzisiejszych młodych ludzi. Myślę, że Holocaust to trauma, która wciąż jest bardzo obecna zarówno w ich zbiorowej pamięci, jak i w całej chasydzkiej społeczności. Jednak zakładam także, że młodzi ludzie mają teraz trochę inny stosunek do tego wydarzenia, niż miało pokolenie ich rodziców. Dwadzieścia lat temu osoby, które przeżyły obozy koncentracyjne, nadal spacerowały po ulicach Williamsburga. Wkrótce, a tym bardziej po pandemii, nie będzie ocalałych, którzy nadal żyją. Ortodoksyjni Żydzi żyją przez pryzmat przeszłości, co widać zarówno w ich społeczności, jak i kulturze. Ich celem jest pamiętanie historii i kontynuowanie judaizmu. Nie tylko w związku z Holocaustem, ale ogólnie. Chasydzi utrzymują przy życiu religię, która zawiera historię narodu żydowskiego począwszy od momentu, w którym Abraham zawarł porozumienie z Bogiem.

Czy jest szansa, że w środowisku ortodoksyjnych Żydów może się coś zmienić? Widzisz chociaż cień szansy na poprawienie chociażby sytuacji kobiet?

Nie za bardzo. Ale tak jak powiedziałam wcześniej, sytuacja kobiet jest bardzo różna w zależności od tego, jaką mają rodzinę i męża. Ultraortodoksyjni Żydzi są jak każde skrajne ugrupowanie religijne wśród jakiekolwiek wiary (chrześcijaństwo, islam itp.), które nie jest zainteresowane żadnymi reformami. Ich celem jest postępowanie w kontrze do świeckości, ochrona i zachowanie starego stylu życia. Jednak w pokoleniu urodzonym w latach dziewięćdziesiątych są widoczne małe oznaki wskazujące na to, że należący do niego chasydzi mogą podchodzić mniej zasadniczo do niektórych spraw… być może w Szabat podczas lunchu nie śpiewają wszystkich pieśni zawartych w księdze, a tylko kilka z nich. Z naszej perspektywy to zaledwie drobny szczegół, ale to nadal różnica, zwłaszcza jeśli chodzi o oddanie i dokładność w odniesieniu do religii.

Nie możemy nie zapytać Cię o netflixowy serial „Unorthodox”, opowiadający historię ucieczki z nowojorskiego Williamsburga dziewiętnastoletniej Esty. Co sądzisz o tej produkcji? Czy Twoim zdaniem wiernie oddaje realia, w jakich żyją chasydzi Satmar?

Bardzo lubię ƒ„Unorthodox”. Mimo wszystko jest to historia, w której twórcy zdecydowali się pokazać fabułę za pomocą mocnych kontrastów i uczynić ją bardzo dramatyczną – dokładnie tak, jak powinno to mieć miejsce w przypadku dobrego serialu telewizyjnego. „Unorthodox” został oparty na prawdziwej historii, a jego bohaterka z pewnością miała bardzo trudne doświadczenia. Nie znaczy to jednak, że wszystkie czy nawet większość chasydzkich rodzin tak wygląda.

Serial okazał się sukcesem, jednak oczywiście pojawiły się także krytyczne głosy. Część widzów było zdania, że społeczność ultraortodoksyjnych Żydów nie została przedstawiona realistycznie: stroje Esty były przerysowane, rodziny nie grożą z miejsca rozwodem przy pierwszych nieudanych próbach współżycia młodej pary, żony nie są zmuszane do seksu wbrew swojej woli, a Esty po tylu latach życia we wspólnocie nie odnalazłaby się tak szybko w nowoczesnym Berlinie. Czy zgadzasz się tymi zarzutami?

Jak powiedziałam wcześniej, odniosłam wrażenie, że obraz chasydów jest w „Unorthodox” przesadzony. Ale seriale mają być przesadzone, cokolwiek innego byłoby zawodowym błędem producentów. To nie jest dokument. To trochę smutne, jeśli widzowie oceniają wszystkich chasydów na podstawie tej historii, ale jako twórca filmu czy serialu nigdy nie możesz się przed tym obronić. Na szczęście widzowie „Unorthodox” mogą teraz sięgnąć po „Ok, amen”, co według mnie powinno dać im częściowo inny obraz.

Na przestrzeni ostatnich kilku lat ukazały się, wspomniane już, książka i serial „Unorthodox”, dokument Netflixa „Jedni z nas” w reżyserii Heidi Ewing („One of us”) oraz mniej kontrowersyjna książka – „Mazel Tow. Jak zostałam korepetytorką w domu ortodoksyjnych Żydów” J.S. Margot, no i wreszcie twoja – „Ok, amen”. Jak myślisz, dlaczego ten temat stał się w ostatnich latach tak popularny?

To bardzo dobre pytanie. Wydaje się, że w następstwie pojawienia się seriali, w wielu krajach zapanowała “chasydzka gorączka”. Jest jeszcze serial Shitsel, który także okazał się wielkim sukcesem – czy był już emitowany w Polsce? Co ciekawe, w Szwecji, gdzie mieszkam „Ok, amen” zostało wydane po raz pierwszy prawie dwadzieścia lat temu, ale co roku wciąż znajduje czytelników. Moja książka była także wykorzystywana na uniwersytetach – na takich przedmiotach jak dziennikarstwo, historia czy religioznawstwo.

Co jest więc takiego w ultraortodoksychnych Żydach, co ludzie uważają za intrygujące? Przede wszystkim ich dobrowolna – i ścisła – izolacja od współczesnego społeczeństwa i odrzucenie kultury popularnej z tymi wszystkimi cudownymi rzeczami jak filmy, seriale, książki, influencerzy i tak dalej. To jest tajemnicze: co oni mają, co jest tak cenne, że rezygnują ze wszystkich atrakcji świeckiego świata? Myślę także, że w wielu zachodnich krajach religia w ciągu ostatnich dekad straciła na sile. Ale to nie odbiera ludziom ich tęsknoty i potrzeby duchowego wymiaru istnienia. Tak więc chasydzki sposób na życie, w którym starasz się wznieść każdą jego najmniejszą i najbardziej codzienną część na wyższy duchowy poziom, jest fascynujący, bo to coś zupełnie innego. To także zbiorowa kultura, która skupia się na grupie, a nie na jednostce.

Na zakończenie mamy kilka pytań, które zwykle zadajemy naszym rozmówcom.

Po pierwsze, czy książki były zawsze obecne w twoim życiu? Czy wychowywałaś się wśród książek?

Tak, już od dziecka byłam molem książkowym, a miłość do książek jest dziedzictwem mojej żydowsko-polskiej matki. To ona podsunęła mi Kafkę kiedy miałam 14 lat. Może trochę za wcześnie, ale mimo tego, że nie zrozumiałam z niego za wiele, to zdecydowanie poszerzył moje horyzonty. Mama pokazała mi także polskich i żydowskich pisarzy.

Pamiętasz pierwszą książkę, po którą sięgnęłaś z własnej woli?

Zabawne pytanie! Wow. Co to była za książka? Przepraszam, niestety nie pamiętam.

I na koniec zawsze pytamy naszych rozmówców o pięć ulubionych książek, takie osobiste top5 tytułów, które możesz polecić naszym czytelnikom.

Czy będzie ok, jeśli wymienię pięciu autorów? Ponieważ uwielbiam reportaże, polecę pięciu autorów literatury non-fiction, którzy są dla mnie bardzo ważni:

Hanna Krall
Ryszard Kapuściński
Jenny Diski
Swietłana Aleksijewicz
Bruce Chatwin

Dziękujemy za rozmowę!

Wywiad z Niną Solomin przeprowadzili Jakub Krasny i Martyna Gancarczyk

Autor zdjęcia: Nina Solomin