„Jego krwawe zamiary” – historia, która wydarzyła się naprawdę?

w dziale Archiwum/Co warto czytać?/Recenzje by

„Jego krwawe zamiary” to szkocka powieść określana mianem thrillera psychologiczno-sądowego i jednej z najważniejszych powieści grozy, jaka powstała w ciągu ostatnich lat. Graeme Macrae Burnet opowiedział historię niezwykle brutalnego morderstwa, żmudnego śledztwa i procesu oraz próby dotarcia do prawdy. Jest to także opowieść o trudach życia mieszkańców Wyżyn, cienkiej granicy, jaka dzieli rozsądnego człowieka od szaleńca, a także o tym, że fakty i fikcja bywają często nie do rozróżnienia.


Akcja powieści toczy się w 1869 roku w zapomnianej przez Boga wiosce Culduie. W osadzie dochodzi do niezwykle brutalnego potrójnego morderstwa, do popełnienia którego przyznaje się spokojny i wycofany Roderick Macrae. Czy chłopiec dokonał zbrodni, do której się przyznaje? Napisany przez niego dziennik potwierdza jego winę, ale czy zawiera opis prawdziwych wydarzeń? Czy prawda o zbrodni ujrzy światło dzienne? Pełen nadziei adwokat będzie jedyną szansą na ocalenie chłopaka przed karą śmierci. Jednak czy osadzony chce uniknąć kary? Prawda i fikcja mieszają się w powieści, nie dając czytelnikowi jednoznacznej odpowiedzi. Osądu nad Roderickiem każdy musi dokonać sam, w zgodzie z własnym sumieniem i w oparciu o często niepewne dowody.

Znajdź ebooka na Woblink.com

To, że książka jest dobra oraz warta uwagi, potwierdzają chociażby głosy krytyków, nominacje i nagrody. Powieść „Jego krwawe zamiary” to finalista Nagrody Bookera 2016, zdobywca Nagrody Saltire 2016 w kategorii Najlepsza Powieść 2016. To również zdobywca Nagrody Vrij Nederland w kategorii Najlepszy Thriller 2017, finalista Nagrody „Los Angeles Times” w kategorii Najlepsza Książka Grozy 2017 oraz finalista Sunday Herald Culture Awards w kategorii Autor Roku 2017.

Jednak czy ta głośna i fascynująca powieść opowiada o prawdziwej zbrodni?

Powieść otwiera wstęp autora, który informuje czytelnika, że oprócz samej relacji (zadziwiająco literackiej) sprawcy tajemniczego mordu, Rodericka Macrae, książka składa się również z zebranych przez policję zeznań mieszkańców Culduie, gdzie doszło do zbrodni, wyników sekcji zwłok ofiar, fragmentów wspomnień J. Bruce’a Thomsona zatytułowanych „Podróże do granic obłędu”, w których opisuje zarówno przesłuchanie mordercy, jak i wyjazd do Culduie z prawnikiem osadzonego Andrew Sinclairem. Na końcu książki Graeme Macrae Burnet przedstawił relację z samej rozprawy opartą o ówczesne reportaże prasowe.

Przytacza w całości pamiętnik Rodericka Macrae, siedemnastolatka oskarżonego o brutalne potrójne morderstwo. Jednocześnie podkreśla, że nie można dociec prawdy na temat opisanego w książce wydarzenia sprzed półtora wieku – relacje są zbyt rozbieżne, pełne przeoczeń i uchybień – które do dzisiaj pozostaje jednym z najciekawszych przypadków w szkockim sądownictwie.

Powieść została napisana tak dobrze i z taką dbałością o każdy szczegół, że podczas lektury czytelnik jest niemal pewny tego, że czyta o prawdziwej zbrodni sprzed lat.

Niestety – co niektórych może rozczarować, a w innych umocnić podziw dla autora – tak nie jest. W 1869 roku w Culduie nie popełniono brutalnego potrójnego morderstwa. Opisane w „Jego krwawych zamiarach” zdarzenia nie miały miejsca w takiej formie, w jakiej opisał je Graeme Macrae Burnet. Jednak historia nie jest całkowicie fikcyjna. Pojawiają się w niej dwie postacie, które istniały naprawdę. Chodzi o Jamesa Brucea Thomsona, lekarza więziennego (przytoczone w tekście artykuły są prawdziwe, można znaleźć je w internecie), i Johna Murdocha (postać oparta na nazywającym się tak samo radykalnym reformatorze).

Pisarz prowadzi grę z czytelnikiem, który sam musi ułożyć wszystkie dowody i zeznania, by wydać własny wyrok.

To więcej niż tylko sądowy kryminał – to angażująca zagadka, która na długo pozostaje w pamięci. Książka jest mroczna, klimatyczna i rewelacyjnie napisana. Jej największą zaletą jest to, że Graeme Macrae Burnet nie podsuwa jednoznacznej odpowiedzi. Nie podaje rozwiązania na talerzu, a mimo tego nie pozostawia czytelnika z uczuciem niedosytu. Lektura jest wymagająca, wielowarstwowa i satysfakcjonująca.

Powieść ukazała się w Polsce nakładem wydawnictwa Stara Szkoła w tłumaczeniu Mirosława Śmigielskiego i Moniki Rodziewicz.

Martyna Gancarczyk

William S. Burroughs

O autorce artykułu

Z wykształcenia menadżer kultury. Uwielbia mieć dobrą książkę zawsze pod ręką. Wielka entuzjastka horrorów zarówno jeśli chodzi o literaturę, kinematografię, jak i gry. Dzień bez książki lub filmu to dzień stracony. Oprócz tego miłośniczka zwierząt, szczególnie psów (a zwłaszcza własnego).