10 rzeczy, które musisz wiedzieć o Erneście Hemingwayu

w dziale Archiwum/TOP Książek by

Dokładnie 119 lat temu urodził się jeden z najważniejszych pisarzy XX wieku. Twórca zupełnie nowego stylu prozatorskiego, reporter wojenny, żołnierz i podróżnik – niezrównany i nieprzewidywalny Ernest Hemingway. Z tej okazji przygotowaliśmy o tym genialnym twórcy 10 ciekawostek, o których mogliście nie mieć pojęcia.

  1. Pisarz twardziel

Wielu ludzi wyobraża sobie pisarzy jako słabowite chuchra, które od siedzenia przy biurku mają zgarbione plecy i albo są przeraźliwie chudzi (wiadomo, brak mięśni), albo przeraźliwie grubi (wiadomo, dużo tłuszczu, brak mięśni). Stereotypowy pisarz to osoba darzona szacunkiem przez intelektualistów, ale nie ludzi na ulicy czy (nie daj Boże!) na polu bitwy.

O tym, jak bardzo nieuprawniony jest to stereotyp, wie chyba każdy, kto interesuje się życiorysami sławnych twórców (zarówno dawnych, jak i współczesnych), lecz w przypadku Hemingwaya jest on szczególnie nie na miejscu.

Ernest Hemingway nigdy nie uciekał od konfliktów zbrojnych, wręcz przeciwnie − z premedytacją udawał się w samo ich centrum. W czasie pierwszej wojny światowej podjął się funkcji sanitariusza i kierowcy ambulansu. W maju 1918 przyleciał do Paryża, który był wówczas bombardowany przez niemiecką artylerię. Następnie został wysłany na front włoski. Pomagał żołnierzom nawet wówczas, gdy sam został ciężko ranny (za co notabene został odznaczony srebrnym Medalem za Męstwo Wojskowe). Gdy wybuchła wojna domowa w Hiszpanii (1933−1936), pojechał tam w charakterze korespondenta wojennego. Brał też udział w walkach w czasie II wojny światowej, a nawet przez pewien czas był przywódcą bojówki pod Paryżem.

Co prawda w czasie II wojny światowej Hemingway jednocześnie pełnił funkcję korespondenta wojennego, co jest niezgodne z Konwencjami Genewskimi, ale jakimś cudem udało mu się uniknąć konsekwencji z tego tytułu.

A co robił pomiędzy wojnami? Pisał, podróżował, uprawiał boks i łowił ryby. Np. takie:

  1. Stracone pokolenie

Myślicie, że idea pokolenia „no future” to wymysł Sex Pistols i subkultury punków? Bynajmniej! Hemingway znacznie wcześniej użył terminu „stracone pokolenie” w swojej powieści „Słońce też wschodzi”. Obecnie wielu krytyków literackich utrzymuje, że zwrot ten odnosić należy do samego autora i jego amerykańskich kolegów po piórze (m.in. Francisa Scotta Fitzgeralda, T.S. Eliota czy Johna Steinbecka), inni zaś utrzymują, że do nurtu należy włączyć także innych artystów jego epoki (m.in. Franza Kafkę, Aldousa Huxleya, Siergieja Prokofiewa itd.), a to wszystko… wydumane, snobistyczne i nieuprawnione elitarne uproszczenia.

Bo termin ten nie odnosi się bynajmniej do samych pisarzy czy artystów. Hemingway, człowiek, który termin „stracone pokolenie” rozpropagował na cały świat, pisał wprost, że zapożyczył je od poetki Gertrudy Stein. Ta znana amerykańska pisarka i feministka usłyszała je od właściciela swojego garażu. Ten pastwił się nad młodym mechanikiem, który nie był w stanie wystarczająco szybko naprawić jego samochodu i w końcu, wymyślając mu jak on i inni ludzie w jego wieku nic nie umieją, wykrzyknął „Wszyscy jesteście straconym pokoleniem!”. Gdy Stein zrelacjonowała to Hemingwayowi, ten skwitował to słowami „Właśnie tym jesteśmy. Wszyscy, którzy służyliśmy w czasie [pierwszej] wojny [światowej]. Jesteśmy straconym pokoleniem”.

Przy czym należy tu zaznaczyć, że słowo „stracone” dla Hemingwaya nie było równoznaczne z „przegranym”. W jego wizji tak naprawdę znaczyło „zaginione”, „zdezorientowane, ale poszukujące”. Było dla niego pokoleniem ludzi, którzy po przetrwaniu wojny, szukali sensu egzystencji na nowo.

  1. Wyrzuty sumienia

Kup ebooka o związku Ernesta Hemingwaya z Hadley Richardson

Związki Ernesta Hemingwaya z kobietami nie były zbyt udane. Jeden z jego biografów, Jeffrey Meyers, twierdził, że był to efekt traumy, jakiej doznał po zerwaniu zaręczyn przez Agnes von Kurowsky, jego ukochaną, która jako pielęgniarka opiekowała się nim w szpitalu wojskowym w czasie I wojny światowej. Po tym wydarzeniu Hemingway zawsze był tym, który pierwszy porzucał swoje partnerki, zanim zaistniało ryzyko, że te mogą zrobić to przed nim.

Dwa lata po zawodzie miłosnym Hemingway ożenił się z Hadley Richardson. To z nią miał pierwszego syna, to z nią podróżował do Paryża i do Pampeluny. To w czasie związku z tą kobietą napisał „Słońce też wschodzi”. I to ten związek koncertowo zniszczył w sposób tak klasycznie słaby, jak to tylko możliwe… Mimo udanego pożycia z Hadley wdał się w romans z niejaką Pauliną Pfeiffer. Gdy jego żona się o tym dowiedziała, wniosła o separację, a następnie o rozwód.

Ofiarą sytuacji była nie tylko pierwsza żona pisarza, ale też jego syn. Co prawda poszedł w ślady ojca i także został żołnierzem (walczył w II wojnie światowej po stronie sił francuskich) i pisarzem, ale jedna z jego najgłośniejszych książek nosi jakże wymowny tytuł „Niepowodzenie rybaka: Moje życie bez taty”.

Ernest Hemingway musiał wiedzieć, jak bardzo był winny całej tej sytuacji, bo całość zysków ze sprzedaży i wszelkich adaptacji książki „Słońce też wschodzi” przekazał wprost na konto swojej żony. Co więcej pilnował, by jego agent nie sprzedał praw do ekranizacji zbyt tanio, tak aby Hadley mogła zostać odpowiednio wynagrodzona.

  1. Pisarz stojący

Hemingway miał dość charakterystyczny i wyjątkowy sposób pisania. Podczas gdy zdecydowana większość ludzi pióra tworzy na siedząco, nasz pisarz zazwyczaj wystukiwał słowa na maszynie w szaleńczym tempie, stojąc wyprostowany jak struna.

Nie jest jednak prawdą, że robił tak zawsze. Bez problemu znajdziecie wiele jego zdjęć, na których siedzi przed swoją maszyną do pisania.

  1. Amerykański… komunista

Choć fakt ten może zdziwić wiele osób, które co prawda coś tam o Hemingwayu słyszały, ale zbyt dużo jego książek nie czytały, to pisarz ten otwarcie w pewnych okresach swojego życia przyznawał się do bycia komunistą. W powieści „Komu bije dzwon” wyraźnie widać jego zapatrywania ideologiczne. Co więcej opisał w niej polskiego komunistę Karola Świerczewskiego (tytułując go tam „generałem Goltzem”), z którym się przyjaźnił. Warto tu nadmienić, że Świerczewski nie był lewicowym PPS-owcem, który po II wojnie światowej współtworzył PRL, nie widząc innych możliwości odbudowy naszego kraju, lecz radzieckim oficerem, który wraz z Michaiłem Tuchaczewskim atakował Wojsko Polskie podczas wojny polsko-bolszewickiej!

W innych okresach życia jego poglądy potrafiły skręcać nawet w stronę libertariańską, niemniej to właśnie romans z komunizmem najbardziej wpłynął na jego życie. W bardzo negatywnym tego słowa znaczeniu.

  1. Agent KGB

Kup książkę na Woblink.com

Ernest Hemingway zgodził się zostać tajnym współpracownikiem KGB. Zrobił to tuż przed swoim wyjazdem do Chin w 1941 roku. Przyjął pseudonim Argo.

Jak do tego w ogóle doszło? Ernest Hemingway wspierał (i był wspierany) przez Komunistyczną Partię USA. Na łamach „New Masses” krytykował rząd swojego kraju za bierność ws. wojny domowej w Hiszpanii oraz sposób, w jaki traktuje weteranów wojennych. To zwróciło uwagę radzieckich komunistów. Początkowo pisali o nim w raportach jako o „indywidualiście”, bardziej oddanemu sprawie Republiki Hiszpańskiej niż komunizmowi per se, ale że jego sława i wpływy rosły, postanowiono o niego zawalczyć. Prawdopodobnie prób było więcej niż jedna. Co skłoniło Hemingwaya do rozpoczęcia współpracy w roku 1941? Do końca nie wiemy, ale z not samego KGB możemy wywnioskować, że chodziło o wsparcie szeroko rozumianego frontu antyfaszystowskiego, nie zaś Związku Radzieckiego.

Czy możemy powiedzieć, że Hemingway zdradził swój kraj jako bolszewicki szpieg? Okazuje się, że nie. Nie dostarczył Moskwie żadnych politycznych informacji. Po prostu formalnie został agentem, a później nic nie zrobił, by tę funkcję pełnić.

Wiele niestety wskazuje, że ten epizod przyczynił się do jego załamania psychicznego, a w efekcie śmierci.

Hemingway widział, jak ścigano amerykańskich komunistów w roku 1947, szukając wszelkich objawów działalności antyamerykańskich. Prawdopodobnie wtedy też zaczęły do niego docierać informacje o wszystkich okropieństwach, które miały miejsce w stalinowskim ZSRR. To tylko moje przypuszczenie, ale możliwe, że Hemingway z czasem uzyskał świadomość tego, że podpisał pakt z przedstawicielami zbrodniczego systemu i że z tego powodu może grozić mu wieczne potępienie w oczach Amerykanów (nawet jeśli faktycznie nie zdradził swojego kraju).

Pod koniec życia miał paranoję, twierdził, że jest śledzony i podsłuchiwany przez agentów FBI (rzeczywiście gromadzono na jego temat informacje, ale nie w tak szerokim zakresie, jak podejrzewał). Popadł w depresję, a ta doprowadziła go nie tylko do stanu bliskiego obłędowi, ale i tragicznej śmierci.

  1. Oszukać przeznaczenie

Mary Welsh była ostatnią żoną Ernesta Hemingwaya. Kiedy patrzy się na ich wspólne zdjęcia, od razu w oczy rzuca się to, jak jest w niego (dosłownie!) zapatrzona. On też z pewnością darzył ją szczerym uczuciem. Zapewne z tego powodu w roku 1954 ofiarował jej dość niezwykły i ekstrawagancki prezent: lot nad Kongiem Belgijskim.

Podróż początkowo była sielankowa, aż do momentu powrotu na lotnisko, gdy samolot zahaczył o nieużywaną linię telegraficzną i musiał twardo lądować. W efekcie pisarz doznał obrażeń głowy, zaś jego żona złamała dwa żebra. Ich stan był na tyle ciężki, że próbowali dostać się jak najszybciej do najbliższego szpitala. W tym celu wynajęli kolejny samolot, który… zaczął płonąć tuż po tym, jak wznieśli się w powietrze. Do obrażeń pisarza dołączyły poparzenia rąk i wstrząśnienie mózgu…

Całe szczęście para obie przygody przeżyła, ale z pewnością te następujące po sobie wypadki nie pomogły pisarzowi w walce z rozwijającą się u niego depresją.

  1. „Nie napiszę już nic lepszego”

Kup zbiór naukowych esejów o Erneście Hemingwayu na Woblink.com

Ernest Hemingway był pisarzem, który czasem spotykał się z zachwytami, czasem z druzgocącą krytyką. W roku 1950 została opublikowana jego powieść „Za rzekę, w cień drzew”, która zebrała bardzo nieprzychylne recenzje. Bardzo to przeżył, w efekcie tego znów rzucił się w wir pracy. W roku 1951 w ciągu 8 tygodni napisał opowiadanie „Stary człowiek i morze”. Uznał, że to najlepsze dzieło, jakie jest w stanie stworzyć w swoim życiu i więcej z siebie dać nie może.

Wyobraźcie sobie, z jakim napięciem musiał śledzić reakcję krytyków po publikacji tego utworu. Nie mógł wymarzyć sobie lepszego przyjęcia. Jego dzieło nie tylko zostało obsypane przychylnymi recenzjami, ale zapewniło autorowi nagrodę Pulitzera i najprawdopodobniej Literacką Nagrodę Nobla!

  1. Depresja

Jak już wspominałem, pisarz cierpiał na depresję. Szczerze mówiąc, znając jego życiorys, zdziwiłbym się, gdyby uniknął tej choroby.

Miał za sobą masę nieudanych związków, poczucie winy z nimi związane, traumatyczne przeżycia z kilku słynących z okrucieństwa wojen, podjął w swoim życiu bardzo złą decyzję (agentura na rzecz KGB), z której się nie wywiązał, czym mógł narobić sobie śmiertelnych wrogów wśród sowieckich szpiegów, i z oczywistych powodów nie mógł o niej nikomu powiedzieć. Do tego był inwigilowany przez FBI, które mogło ten agenturalny epizod w jego życiu odkryć, wyciągnąć na widok publiczny i skazać go na dozgonne potępienie ze strony współobywateli.

Oprócz tego cały jego konstrukt psychiczny wyglądał, jakby opierał się na niekończących się próbach udowadniania swojej wartości. Mam tu na myśli nie tylko działalność twórczą i to, jak źle znosił słowa krytyki, ale też fakt, że np. płacił bokserom, by ci z nim walczyli i by mieć szanse pokonać ich na ringu. Jeśli polował, to tylko na grubą zwierzynę, jeśli udawał się na ryby, to starał się łowić trzymetrowe marliny. Był typem człowieka, który całe swoje życie dowodził, że jest stuprocentowym mężczyzną, jakby ktoś w to wątpił. Nierzadko przypłacał to zdrowiem, a do tego, jak to stereotypowy macho, pił niemałe ilości alkoholu.

Mało? To dorzucę jeszcze, że twierdził, że nigdy nie lubił swojego imienia, a w ogóle to nienawidził swojej matki.

Nic więc dziwnego, że póki w jego ciele było pełno młodzieńczej werwy, wydawał się on silny ponad miarę, zbuntowany, niezwykle męski i wytrzymały. Typ człowieka, który zniesie wszelkie przeciwności losu z wypiętą piersią i dumnie uniesioną głową. Lecz gdy jego ciało i umysł zaczęły się starzeć, nie był w stanie już znosić tego napięcia i obciążenia.

W kwietniu 1961 roku jego żona dostrzegła go trzymającego strzelbę. Znała go na tyle, by wiedzieć, co może to oznaczać. To już nie był okres, w którym Hemingway mógł uchodzić za stuprocentowego macho. Mary zadzwoniła po przyjaciela, który odwiózł pisarza do szpitala. Ernest wiedział, że ma problem, dlatego zgodził się na poddanie terapii elektrowstrząsami. Wbrew obiegowym opiniom domorosłych internetowych specjalistów, jest to sposób leczenia bardzo skuteczny w przypadku tej choroby i do dziś stosowany.

Jednak w tym wypadku nie pomógł.

  1. Samobójcza śmierć

Nad ranem 2 lipca 1961 roku Hemingway wziął ulubioną strzelbę, skierował lufę w stronę swojej głowy i pociągnął za spust.

Mikołaj Kołyszko

 

Zdjęcie przedstawiającą Mikołaja Kołyszko. Fotografia jest pracą zbiorową studentów SKF (Darka Kuźmy, Kasi Giermańskiej, Izy Łukasik, Patrycji Popek oraz Małgorzaty Miłek)
Zdjęcie autora jest pracą zbiorową studentów SKF (Darka Kuźmy, Kasi Giermańskiej, Izy Łukasik, Patrycji Popek oraz Małgorzaty Miłek).

Mikołaj Kołyszko

Red. nacz. portalu CzytajPL.pl. Były red. nacz. magazynu internetowego Masz Wybór.

Z wykształcenia: magister religioznawstwa.

Z zamiłowania: dziennikarz, pisarz.

Wyróżniony tytułem Dziennikarza Obywatelskiego 2013 Roku (kategoria „Recenzja”).

Autor książek: Groza jest święta, Tajemne Oblicze Świata, Tajemne Oblicze Świata II. Piekielny Szyfr i Wegetarianizm bez tajemnic.