23 grudnia – wieczorny przegląd książkoholicznego Internetu

w dziale Archiwum/Co słychać? by

Google zabrania swoim pracownikom tworzenia fikcji literackiej, której akcja działaby się na terenie firmy. “The Guardian” zapowiada upadek bibliotek w Wielkiej Brytanii, o ile nie zdefiniują swojej roli na nowo. W Płocku największą miłośniczką fantastyki korzystającą z lokalnej biblioteki okazała się 90-letnia kobieta, a na portalu Niestatystyczny.pl Rafał Kosik wypowiedział się na temat listy lektur szkolnych, na której niedawno znalazła się jego powieść. Oczywiście to nie wszystkie wieści!

Starzy i młodzi czytują fantastykę

Na portalu Niestatystyczny.pl ukazał się wywiad ze znanym pisarzem science fiction Rafałem Kosikiem. Jego książka “Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi” znalazła się na nowej liście lektur. Jaki stosunek do tej decyzji ma sam pisarz? Według niego plusy przeważają nad minusami. Odpowiedź na to, co dokładnie mu się w tej sytuacji podoba, a co nie, oraz co w ogóle myśli o lekturach szkolnych, znajdziecie tu.

Płocki oddział “Gazety Wyborczej” przedstawił obszerne informacje na temat aktywności czytelniczej w płockich bibliotekach. Oprócz masy interesujących wiadomości w artykule znalazły się też sylwetki najbardziej niezwykłych czytelniczek. Jedną z nich okazała się 90-latka, która jest wielką fanką fantastyki i która przeczytała prawie wszystkie książki z tego gatunku zgromadzone w gmachu biblioteki!

Rafał Kosik podczas 17. Targów Książki w Krakowie.
Autor zdjęcia: Piotr Drabik
Źródło: wikipedia.org

O Google’u powieści nie przeczytasz

Jak donosi portal Booklips, nowy wewnętrzny regulamin Google’a zabrania pracownikom wspominania komukolwiek o tym, czym firma się zajmuje… nawet jeśli przedsiębiorstwo łamie prawo. Co dla nas bardziej interesujące, w dokumencie znalazł się nawet zapis, że żaden z pracowników nie ma prawa stworzyć jakiejkolwiek fikcji literackiej, której akcja działaby się na terenie firmy! Być może ten kuriozalny zakaz zostanie zniesiony, ponieważ jeden z zatrudnionych w Google’u zaskarżył korporację.

Drogi Larry Page’u, co takiego dzieje się w twojej firmie, że nawet nie można o niej pisać opowiadań?

Źródło: wikipedia.org

Co dalej z bibliotekami? – pytają Brytyjczycy

“The Guardian” opublikował niezwykle interesujący felieton Simona Jenkinsa pt. “Biblioteki umierają”. Publicysta dowodzi w nim, że w obliczu globalnego dostępu do dzieł kultury, biblioteki w swojej tradycyjnej formie tracą rację bytu. Stawia też tezę, że ich przetrwanie zależy od nadania im nowej roli – nie mogą być tylko budynkami, w których wypożycza się książki. “Lokalna biblioteka musi być miejscem spotkań. Kombinacją kawiarni, miejsca wymiany książek, spotkań grupowych, galerii sztuki, muzeum […]” pisze Jenkins. “Musi być terapią dla duszy. Musi być tym, czym niegdyś były świątynie”.

Felieton jest jak najbardziej warty przeczytania, ale podczas jego lektury zastanawiałem się… W jakiej kondycji są brytyjskie biblioteki? Kiedy myślę o Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Krakowie, to przypominam sobie, że:

  • kawę mają tam genialną (kawiarnia na parterze), nie mówiąc już o przysmakach dostosowanych do gustów wielorakiej klienteli (nawet weganie nie poczują się zawiedzeni),
  • obejmuje ona Artetekę, w której odbywają się niesamowite spotkania z artystami, twórcami, fanami (jak choćby Krakowskie Czwartki Kryminalne, Kfason festiwal miłośników horroru; swoje imprezy organizują tu miłośnicy gier planszowych, odbywały się tu również prelekcje o grach paragrafowych itp.),
  • na korytarzach tej biblioteki non stop pojawiają się bardzo różnorodne wystawy artystyczne i muzealne.

Innymi słowy, nasza biblioteka jest chyba spełnieniem marzeń Simona Jenkinsa… Czy rzeczywiście podejście do działalności bibliotek w Wielkiej Brytanii tak bardzo różni się od naszego pragmatycznego modelu? Jeśli macie na ten temat jakieś pewne informacje, zostawcie je w komentarzach.

Książki dla dzieci na czytniku?

Czy e-book to dobry format książek dla dzieci? Ci, którzy pamiętają projekt ReadKid, nie mają pewnie co do tego wątpliwości (osobiście mam nadzieję, że zostanie on reaktywowany!). Ci, którzy nie pamiętają, odpowiedzą pewnie tak, jeśli i są bogato ilustrowane, tylko wówczas należy prezentować je na tablecie, a nie na czytniku e-booków. Bo czy operujące wyłącznie czernią, bielą i odcieniami szarości urządzenia mogą być odpowiednim medium do przedstawiania treści dla dzieci? Autor bloga Eczytelnik nie tylko dowodzi, że tak jest, ale także, że może to wyzwolić w najmłodszych dodatkowe pokłady kreatywności. Wystarczy… uczynić je ilustratorami! Bloger prezentuje ponadto listę rekomendowanych e-booków dla dzieci. Polecamy ten wpis!