„Gra o tron”, śladami przez Chorwację – literacko-serialowa wędrówka Wiktorii Korzeniewskiej

w dziale Archiwum by
Chorwacja. Szczerze powiedziawszy nawet się nie zastanawiałam nad książką, której akcja odbywa się właśnie w tym państwie. Decyzja była prosta, bardzo prosta. I szybka. Jechałam szukać smoków!

Planem Gry o tron oczywiście nie była tylko Chorwacja. Ekipa serialu wędruje po całym świecie, a to co tutaj dla Was zebrałam, to jedynie drobny zalążek. Jak zwykle pokażę Wam szerszy punkt widzenia, to jak dane miejsca wyglądają naprawdę i co czasem chowało się za kadrem. W drogę!

Split to takie miejsce, gdzie właściwie mogłyby się wydarzyć wszystkie historie fantasy jakie znamy. Wystarczy tylko zgubić się w jego wąskich uliczkach i… odnaleźć smoki Daenerys. Sami zobaczcie.

Muszę Wam zdradzić, że smoki najlepiej szukać w Splicie w Pałacu Dioklecjana. A dokładniej… w jego podziemiach.

Czy to ślady smoka?
Kiedyś ziały tu ogniem smoki, a teraz… turyści zieją pieniędzmi 😉

A czy pamiętacie tę scenę:

A właściwie cały Split wygląda jak jedna wielka kraina czarów…

Trogir… A może Qarth? A jak wiadomo Qarth jest najwspanialszym miastem, jakie kiedykolwiek istniało lub będzie istniało. Zobaczmy, jak wyglądają jego zakamarki.

To miejsce, które zrobiło na mnie największe wrażenie, ponieważ… nic o nim nie wiedziałam i miałam je niemal pod nosem. I tak, pewnego wieczoru, zamiast wyruszyć pociągiem do kolejnego miasta, zostaliśmy w naszej wioseczce i poszliśmy na spacer po nadbrzeżu. To był miły spacer, póki naszym oczom nie ukazały się pewne się mury…
– Braavos – wyszeptałam, zatrzymując momentalnie.
Poznałam je od razu i opadła mi szczęka. Mój Ukochany ze stoickim spokojem podał mi aparat i przygotował się na długą chwilę czekania.
Oczywiście wlazłam tam do środka i… Tam! Mieszkają! Ludzie! Domeczki – śliczne i małe – są umiejscowione wśród ruin twierdzy.

Świątynia rzymskiego boga w Splicie. Mała, wspaniała, od setek lat przywłaszczona przez chrześcijaństwo… I to właśnie tu czekało mnie ciekawe odkrycie. Ponieważ sufit tego miejsca nieodparcie przypominał mi plakat pewnego serialu.

Wystarczyło tylko spojrzeć na sufit…
… i zobaczyć te twarze, by skojarzyły się one z zupełnie innymi twarzami.
Jeżeli też chcecie wyruszyć śladami Gry o tron, te linki mogą Wam się przydać:
Zapraszam Cię do wędrowania ze mną. 
Pod tym obrazkiem znajdziesz moje inne wędrówki.

 

Wpis po raz pierwszy ukazał się na blogu Czytac-Nie-Czytac.blogspot.com.

 O autorce:

Wiktoria Korzeniewska – z wykształcenia filolog literaturoznawca, z zawodu księgarz, z zamiłowania człowiek piszący gdzie się tylko da: na papierze, komputerze, w myślach i blogu „Przeczytaj mnie”. Poza czytaniem i pisaniem uprawia nałogowe picie kawy i poszukiwanie ciekawych wydań „Czerwonego Kapturka”. Wie, że baśnie istnieją naprawę.